O to, na jakim etapie znajdują się obecnie rozmowy z przewoźnikiem, zapytali go radni. Zastępca prezydenta, ponieważ podczas ostatniego spotkania z prezesami Veolii oraz firmy Emtal nie zabierał głosu ze względu na - jak sam przyznał - swoją stronniczość, milczenie tamto odbił sobie podczas czwartkowych obrad.
Problem? Winna karta
Chociaż konfliktu na linii Veolia - Miasto świadoma jest większość pasażerów komunikacji miejskiej, przypomnijmy na czym stanęło. ZKM Veolia Transport Tczew (przewoźnik) twierdzi, że system karty miejskiej jest wadliwy. Zarówno Emtal (dostawca systemu), jak i władze miasta (zleceniodawcy) twierdzą, że nie jest tak źle, a przewoźnicy z zewnątrz wręcz czekają w kolejce, by zająć miejsce niezadowolonej Veolii.
- Przypuszczam, i nie tylko ja, że w chwili obecnej Veolia zmierza do rozwiązania umowy - stwierdził podczas sesji Mirosław Pobłocki. - W każdym piśmie jest to samo, że wszystkiemu winny jest system.
„Pada deszcz, wina systemu” - ironizował wiceprezydent.
- Brak jest w tym momencie możliwości dyskusji. Ci z państwa, którzy byli obecni na spotkaniu z prezesami, wiedzą, że ton jest ciągle ten sam, że nie ma woli polubownego rozwiązania sprawy. Propozycja ze strony Veolii jest jedna: „wycofać kartę miejską i powrócić do biletu papierowego” (biletu papierowego rozumianego jako bilet droższy - dodaje Pobłocki). Dlaczego? Ponieważ wiązałoby się to ze zwiększeniem przychodów spółki.
Błędy zostały usunięte
Dokładnie 37 punktów (uwag odnośnie funkcjonowania systemu biletu elektronicznego) wyszczególnionych zostało w wyniku przeprowadzonego niedawno audytu. Zaledwie 10 z nich, zdaniem Mirosława Pobłockiego, dotyczy spraw finansowych (które mogą mieć wpływ na straty Veolii).
- Pozostałe dotyczą spraw formalnych, takich jak nieuaktualniona instrukcja obsługi, nieprzetłumaczona z jęz. angielskiego jedna z wyświetlanych w kasowniku stron itp. Jeden z punktów dotyczy kontroli biletów. Absolutnie nie zgadzam się z tym, aby wykorzystywane były do niej kasowniki (które nie są do tego kompletnie przygotowane, ponieważ nie do tego służą), natomiast Veolia, z niezrozumiałych dla mnie powodów, nie chce wyposażyć swoich kontrolerów w terminale. Przecież mowa o przychodach! (radny Krzysztof Misiewicz, który zgodził się z zastępcą prezydenta, zwrócił uwagę, że system jest nagminnie przez pasażerów oszukiwany i dziwi go, że „Veolia z uporem maniaka nie chce tego skorygować”).
Jak zapewnił wiceprezydent, wszystkie 10 błędów zostało już usuniętych. Dodał przy tym, że były to błędy związane - jak twierdzi - z sytuacjami czysto hipotetycznymi (czyt. przejazdami nietypowymi, wręcz „ekstremalnymi”).
- Audytor nie ukrywał, że wymyślał najdziwniejsze sytuacje - poinformował M. Pobłocki. - Przejazdy zwykłe, te najczęściej stosowane przez pasażerów, funkcjonują prawidłowo. Widzimy to po liczbie zgłaszanych do nas reklamacji. Na początku było ich dużo, mamy wszak do czynienia z systemem bardzo rozbudowanym. Programista nie jest w stanie przewidzieć wszystkich sytuacji, jakie mogą wystąpić. W wielu przypadkach okazało się, że autorzy oprogramowania nie przewidzieli danej sytuacji, ale te braki zostały już uzupełnione i w chwili obecnej poprawki wprowadzane są do systemu.
Byłby to decyzja samobójcza
Spytany o postawę Veolii Mirosław Pobłocki odpowiedział, że nie jest mu ona do końca znana. Spółka z jednej strony nie deklaruje swojego kolejnego kroku, z drugiej - próbuje „zastraszać” włodarzy stawiając kolejne ultimata.
- W pewnym momencie zapowiedzieli przerwę w świadczeniu usług - przypomniał zastępca prezydenta. - Oczywiście potem z tej deklaracji próbowali się wycofać. Dziś oczekują od nas wycofania karty miejskiej, „bo jak nie, to coś”. Czy są to groźby realne? Nie wiem. Wiem natomiast, że Veolia ma problemy finansowe, czego w rozmowach z nami prezesi nie ukrywali (a z której to deklaracji również próbowali się potem wycofać). Mowa była o ok. 100 tys. zł miesięcznie, czyli 3 mln zł strat na całym kontrakcie. Nie sądzę, by Veolia przyznała, że złożyła zbyt małą ofertę przetargu. Karty miejskie są tu kozłem ofiarnym.
Czy przewoźnik zdecyduje się na zerwanie umowy? Mirosław Pobłocki w to wątpi.
- Byłby to krok dramatyczny dla obu stron, dla Veolii wręcz samobójczy. Informacja poszłaby w świat, nikt w Polsce nie chciałby podjąć współpracy z firmą niewiarygodną, która zrywa umowy, wycofuje się.
Jeśli zmiany, to bezbolesne
Tymczasem miasto, które nie zamierza rezygnować z systemu karty miejskiej, zaproponowało polubowne rozwiązanie umowy, rozstanie - jak ujął to wiceprezydent - „w cywilizowany sposób”.
- Polegałoby to na tym, że Veolia dałaby nam czas na wprowadzenie nowego przewoźnika. Zainteresowanie jest duże, sam byłem zdziwiony jak bardzo!
Jeżeli rozegrany zostanie ten scenariusz, mieszkańcy - wraz z pojawieniem się nowych autobusów - nie powinni zauważyć różnicy.
- Postaramy się, aby ta zmiana, jeżeli do niej dojdzie, przebiegła bezboleśnie - obiecał zastępca prezydenta.
Co z ulgami?
W związku z ciągnącym się konfliktem, odkładany „na później” zostaje problem ulg dla podróżujących autobusami komunikacji miejskiej osób spoza miasta. O tym, że jest to problem dosyć ważki, przypomnieli Mirosławowi Pobłockiemu radni.
- Zdaję sobie z tego sprawę, ale nie jest to dobry moment na podejmowanie tego tematu - brzmiała odpowiedź. - W sytuacji kiedy nie wiemy czy Veolia pozostanie naszym przewoźnikiem, rozmawianie z nimi na temat ulg nie ma w tej chwili sensu. Z burmistrzami ościennych gmin spotkamy się i uzgodnimy warunki możliwej współpracy wtedy, kiedy wyjaśni się sytuacja z Veolią.
Reklama
Konflikt Veolia – Miasto: nie mogą dojść do kompromisu
TCZEW. - Czy istnieje możliwość dogadania się z Veolią? Muszę mówić, że tak, ale szczerze... coraz mniej w to wierzę - przyznał podczas sesji Rady Miejskiej wiceprezydent Tczewa Mirosław Pobłocki.
- Krzysztof Dulny
- 02.12.2009 00:00 (aktualizacja 05.08.2023 09:55)

Data dodania:
02.12.2009 00:00
Reklama










Napisz komentarz
Komentarze