- Zostałem wmanipulowany w rzeczy, których nigdy nie zrobiłem. To ja 29 marca ub. roku zostałem pobity przez szwagierkę, jej córkę oraz własnego syna. To ja jestem ofiarą - zapewnia Tadeusz S. i pokazuje wyniki lekarskiej obdukcji. Tego dnia pomiędzy członkami rodziny S. miało dojść do poważnej kłótni. 53-latek twierdzi, że poszło o papierosy. W efekcie kilka osób zgłosiło lekarzom niegroźne obrażenia. Strony konfliktu zawiadomiły policję. Sprawa zgłoszona przez Tadeusza S. została szybko umorzona. Tymczasem prokuratura zajęła się nie tylko możliwością pobicia szwagierki 53-latka, ale również psychicznego i fizycznego znęcania się nad najbliższą rodziną.
Sąd uznał go winnym
Zeznania żony o znęcaniu to w opinii Tadeusza S. chęć zemsty i pozbycia się go z ich rodzinnego domu. W ich efekcie w czerwcu 2015 r. prokuratura zastosowała środek zapobiegawczy w formie nakazu opuszczenia domu, dozoru policyjnego i zakazu zbliżania się do rodziny na odległość 50 metrów. Ponieważ Tadeusz S. nie zastosował się do tych postanowień, został na cztery miesiące osadzony w areszcie.
- Żona chce się mnie pozbyć ze swojego życia i dojdzie do tego, że przez jej kłamstwa pójdę za kratki. Nie mogę się z tym pogodzić, ponieważ nigdy nie znęcałem się nad żoną i dziećmi. To są oszczerstwa.
Zdaniem 53-latka charakter aktu oskarżenia jak i tempo procesu to efekt rozległych powiązań jego rodziny ze środowiskiem policyjnym. Kiedyś ważne stanowisko w Komendzie Powiatowej Policji w Tczewie pełnił szwagier mężczyzny, dziś pracuje tam szwagierka, którą według śledczych Tadeusz S. miał pobić i zastraszać. Oprócz słów skazanego nie ma na to jednak żadnych dowodów. (...)












Napisz komentarz
Komentarze