Tylko przez ostatni weekend tczewskie schronisko kilkukrotnie interweniowało na zgłoszenia mieszkańców o psach bez opiekunów. To z Kruczej, to z Kołłątaja. Do „ciapkowa” trafiły w sumie trzy zwierzaki. Był także sygnał z Górek.
- Kolega pojechał na miejsce. Gdy namierzył biegającego bez kagańca psa, z jednej z posesji wyszedł właściciel, informując, że to jego psiak - mówi Joanna Sobaszkiewicz, kierownik schroniska dla bezdomnych zwierząt OTOZ Animals w Tczewie. - Gdy właściciela nie uda się namierzyć zabieramy zwierzaka do schroniska. Opłata za pobyt to 50 zł. Mamy jednego pana, który odbiera psa kilkanaście razy w miesiącu.
Sprawę dobrze znają mieszkańcy Czyżykowa. Chodzi o malamuta, który rzekomo ucieka właścicielowi co kilka dni. Mieszkańcy dzwonią, a schronisko interweniuje. I tak w kółko. Opiekunowi zaproponowano nawet oddanie malamuta w inne, bardziej odpowiedzialne ręce, ale nie wyraził zgody. Postępowanie w tej sprawie prowadzi policja.
W ubiegłym roku na Górkach agresywny pies zaatakował innego zwierzaka, jego właścicielkę i próbującego go złapać funkcjonariusza Straży Miejskiej w Tczewie. Właściciele czworonogów nie wyciągnęli z tego zajścia żadnych wniosków. Jak informują mieszkańcy na osiedlu nadal można natknąć się na grupki czworonogów, które zaczepiają psy prowadzone na smyczy. Bywa, że są agresywne, szukają zaczepki. (...)













Napisz komentarz
Komentarze