- Niektórzy mówią, że są zaczepiani przez stojących przy wejściu na schody do pasażu dworca – mówi pan Antoni. – Jak ktoś mieszka blisko Zatorza i codziennie tutaj przechodzi, nie czuje zagrożenia.
Nasz rozmówca dodaje, że obawy mogą budzić miejscowi popijający od czasu do czasu pod pobliskim kasztanem, ale dodaje, że to miejscowy folklor i „żadnej tragedii nie ma”. Taki sam folklor to codzienność na ul. Jedności Narodu.
- Kiedyś na ul. Saperskiej facet najzwyczajniej podszedł do mnie i uderzył mnie - przypomina sobie pan Tomasz . – A na ulicy nie było nikogo. Musiałem sobie jakoś poradzić.
Pijących pod chmurką można spotkać też nad Kanałem Młyńskim
Tu pod tym względem najgorsze są Suchostrzygi, gdzie lepiej nie zbaczać do grupki siedzących nad brzegiem w krzakach. Można oberwać guza.
Okolice ul. Traugutta też są miejscem uznawanym za niebezpieczne.
- Byłem po latach niewidzenia się u kolegi w Tczewie – wspominał swego trójmiejski dziennikarz. – Na lekkim rauszu w drodze na dworzec wszedłem do sklepu na rogu ul. Traugutta i ul. Armii Krajowej. Nie zwróciłem uwagi, że stojący za mną mężczyzna zaglądał mi portfel. Nie znając dobrze Tczewa, poszedłem ul. Traugutta. Za wiaduktem zostałem przewrócony i ściągnięto mi z palców dłoni sygnety.
W weekendy zdaniem niektórych tczewian niebezpiecznie jest na ul. Jagiełły czy na skwerze przy ul. Żwirki (ten przed SDK). Poza nachalnymi pijaczkami, bywa tu agresywna młodzież.
Stare Miasto i jego ulice różnie są oceniane pod względem bezpieczeństwa. Na pewno nie jest najlepiej pod sklepami, gdzie także sprzedaje się alkohol. Część tczewian wskazuje trójkąt ul. Kard. Wyszyńskiego, ul. Kościuszki, ul. Sambora. Inni mówią o ul. Podgórnej czy ul. Chopina.
- Podczas spacerów wieczorem lepiej przejść nad samą Wisłą niż ul. Chopina, gdzie przed wejściem do kamienic niekiedy wystają grupki młodych ludzi – mówi pan Piotr. (...)
Cały tekst znajdziesz w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej!













Napisz komentarz
Komentarze