1 września 1939 r. W obliczu nieuchronnej agresji i próby opanowania wiślanej przeprawy przez jednostki hitlerowskie, Wojsko Polskie zdecydowało się wysadzić w powietrze fragmentu mostu – tego samego, który w 1857 r. zyskał miano największej tego typu budowli w Europie. Dzień ten zakończył okres świetności zabytku. W 1945 r. dzieła zniszczenia dokonali Niemcy. Późniejsze lata to prowizoryczne próby przywrócenia ruchu kołowego, stopniowe oszpecenie obiektu nowymi przęsłami oraz doprowadzenie do stanu, który dziś zagraża bezpieczeństwu jego użytkowników.
Czy istnieje szansa, by 71 lat po zakończeniu wojny rząd niemiecki dołożył do remontu mostu, na który według szacunków potrzeba ok. 130 mln zł? Zdaniem sekretarza stanu w ministerstwie infrastruktury i budownictwa polska strona powinna w tej sprawie zwrócić się do zachodnich sąsiadów ze stosownym zapytaniem.
- Nie wykluczam, żeby zabiegać o środki od rządu niemieckiego. W 1994 r. niemiecki minister transportu nie wykluczał takiej możliwości. Niestety, wówczas nie podjęto tego tematu. - mówi Kazimierz Smoliński. – Myślę, że to moralny obowiązek naszych sąsiadów. Gdyby nie wojna wywołana przez Niemców most nigdy nie zostałby zniszczony. (...)
Cały tekst znajdziesz w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej!












Napisz komentarz
Komentarze