- To zwyczajne kłamstwo – odpowiada dyrektor Zespołu Szkół w Subkowach na słowa naszej Czytelniczki jakoby policję na rodziców nasyłali sami nauczyciele. - Nikt z nas nie dzwoni po funkcjonariuszy. Sprawa zaczęła się, gdy mieszkańcom przestały się podobać auta stojące w pasie ruchu lub na chodniku. Szkoła nie interweniuje, gdy coś dzieje się poza naszą bramą. To kwestia gminy.
Gdy rodziców zaczęto karać mandatami i przeganiać sprzed szkoły postanowili temat nagłośnić.
- Gdy stajemy tylko na chwilę, aby poczekać na dziecko na drodze, która bezpośrednio przylega do szkoły natychmiast pojawia się patrol policji wręczający mandaty, ponieważ miejsce to znajduje się koło skrzyżowania, co staje się niebezpieczne. Szkoła posiada parking jednak został on zamknięty (pojawiły się rogatki) dla uczestników ruchu. Mogą z niego korzystać tylko autobusy szkolne oraz pani dyrektor. Na pytanie, gdzie wobec tego mogę zostawiać auto, aby odebrać dziecko ze szkoły, od funkcjonariusza policji otrzymałam odpowiedź, że koło plebani (często nie ma tam miejsca, ponieważ swoje samochody zostawiają tam nauczyciele, którzy też nie mają miejsc parkingowych) albo poniżej na parkingu znajdującym się przy sklepie (szacuję, że zmieści się tam kilka samochodów).
- Pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Rodzice chcą parkować pod szkołą, a mieszkańcy bezpiecznie jeździć ul. Zamkową – mówi dyrektor ZS Waldemar Pawlusek. – Co do placu przed szkołą. Faktycznie wicedyrektor ma prawo na niego wjeżdżać, ale tylko w określonych przypadkach. Poza tym z placu korzystają dostawy oraz trzy autobusy, które dowożą dzieci do szkoły. Ze względów bezpieczeństwa nie możemy pozwolić, by po terenie, gdzie chodzą uczniowie, także ci 6-letni, jeździły auta. (...)
Cały tekst przeczytasz w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej!













Napisz komentarz
Komentarze