Kilka dni temu do redakcji „Gazety Tczewskiej” zgłosił się mężczyzna, który w bardzo emocjonalny sposób przedstawił swoją (rzekomo) ciężką sytuację życiową.
Świetny aktor
– Trzy dni temu okradziono mnie w Tczewie – mówił roztrzęsiony. – Ukradziono mi dokumenty, pieniądze i telefon. Pochodzę z Kwidzyna i nie mam jak tam wrócić. Niestety nie pamiętam numerów telefonu do rodziny, były zapisane w komórce. Byłem zgłosić kradzież na policji, a tam zadrwiono ze mnie i powiedziano, że jak nie mam za co wrócić, to będę musiał do Kwidzyna iść na piechotę. Przyszedłem do redakcji, by prosić o pomoc, o pieniądze na bilet i na coś do jedzenia, bo nie jadłem od dwóch dni, spałem na dworcu (tu pojawia się płacz – red.). Dlaczego mnie to spotkało? Wcześniej siedziałem 2 lata w więzieniu. Zabiłem własne dzieci… Zginęły w wypadku… Ja prowadziłem auto. Los ciągle kładzie mi kłody pod nogi.
Mężczyzna z wielkim przejęciem opowiadał o swojej trudnej sytuacji. Wstrząśnięci wysłuchaliśmy kilkuminutowego monologu. Postanowiliśmy pomóc. Przekazaliśmy mu środki na bilet powrotny do Kwidzyna i jednocześnie zadzwoniliśmy do rzecznika tczewskiej policji z pytaniem jak to możliwe, że na komendzie mężczyzna usłyszał zbywające go słowa. W międzyczasie gość oznajmił, że idzie do sklepu po coś do jedzenia i zaraz wraca. To był ostatni raz, gdy tego doskonałego aktora widzieliśmy na własne oczy.
– Nie zanotowaliśmy kradzieży, o której powiedział państwu ten mężczyzna – przekazał nam st. asp. Dawid Krajewski z zespołu prasowego KPP w Tczewie. – Gdyby doszło do takiej sytuacji, to na pewno żaden policjant nie powiedziałby temu panu, że ma wracać pieszo do Kwidzyna. Procedura jest taka, że wystawiamy poświadczenie o kradzieży i z nim poszkodowany może udać się na dworzec PKP. W kasie biletowej można w ten sposób uzyskać bilet kredytowy, który pasażer później opłaci. Najlepiej nie przekazywać środków osobom, które przedstawiają taką historię, tylko skierować do najbliższej jednostki policji.
Nietypowi Czytelnicy
To nie pierwszy przypadek, gdy tego typu naciągacze odwiedzają naszą redakcję, choć pierwszy tak bezczelny. (...)
Cały tekst przeczytasz w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej!










Napisz komentarz
Komentarze