Kilkanaście dni temu Filip nieszczęśliwie upadł na kafelki. Krwawił z główki, zwichnął nóżkę. Dla rodziców to alarmujący sygnał, czerwone światło ostrzegawcze. Tak jak w czerwcu, gdy zachował na ospę.
- Trudno opanować paniczny lęk, że dziecku coś się stanie – mówi Iwona Kochańska, mama dziś 2,5-latka. - Zapada natychmiastowa decyzja o wyjeździe do szpitala. I znowu prześwietlenia i znowu badania.
W domu państwa Kochańskich stan podwyższonego ryzyka będzie utrzymywał się jeszcze przez jakiś czas. To efekt chemioterapii. Organizm Filipa jest na tyle wyniszczony, że nie jest w stanie samodzielne bronić się przez infekcjami. Każda nawet nałagodniejsza choroba może zadziałać piorunująco. Ale jak wytłumaczyć to dziecku? Filip wraca do życia, jest pełen energii, chce nadrobić czas stracony na szpitalnych łóżkach i korytarzach. Niestety przez najbliższy rok nie będzie mógł odwiedzać miejsc, gdzie będzie narażony na „złapanie” czegokolwiek. Lekarze odradzają przedszkola, wizyt w miejscach publicznych, supermarketach i kinach. Ale – jak mówią rodzice – przetrwają i to.
Wszystko zaczęło się w listopadzie 2014 r.
- Guz został wykryty przypadkowo i bardzo dziękujemy Bogu za ten przypadek – mówi Iwona Kochańska. - Filip nieszczęśliwie zachorował na ciężkie pneumokokowe zapalenie płuc. W szpitalu zrobiono mu USG jamy brzusznej. To wtedy wykryto u niego guza nadnercza prawego, czyli raka.
Świat czteroosobowej rodziny stanął na głowie. Mama Filipa rzuciła i pracę, by całkowicie poświęcić się opiece. Tata wyjechał do pracy zagranicę, by rodzina mogła powiązać koniec z końcem. Przewartościowane zostało wszystko, co do tej pory uważali na ważne i niezbędne do życia. Od teraz ważne było zdrowie Filipa, a niezbędne leki do jego wyleczenia. (...)
Więcej na ten temat przeczytasz w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej! 
Reklama
Nowotwór pokonany. 2,5-letni Filipek dostał drugie życie...
Kilka miesięcy temu zupełnie przypadkowo u 18-miesięcznego Filipa Kochańskiego wykryto neuroblastomę. Dziś można gdybać czy chłopiec zawdzięcza życie ostremu zapaleniu płuc, na które zachorował kilka dni wcześniej. Prawdopodobnie gdyby nie wyjazd do szpitala, guz do dziś rozwijałby się w drobnym ciele, a szanse wyleczenia malałyby z dnia na dzień… Maluch jest już po operacji i jak mówi, z dającym nadzieję nieśmiałym uśmiechem, jego mama – jest „czysty”…
- 11.08.2015 11:35 (aktualizacja 20.07.2023 15:15)

Reklama








Napisz komentarz
Komentarze