- W ostatnim czasie Gazeta Tczewska opisywała sprawy związane z tczewską porodówką. Choć nie mamy wyroków skazujących, w każdej biegli stwierdzają, że działania lekarzy naraziły noworodki na niebezpieczeństwo utraty życia. Na oddziale pracują specjaliści z wieloletnim doświadczeniem. W czym więc problem? Z nieprzewidywalnością ludzkiego organizmu czy też rutyną i brakiem indywidualnego podejścia do pacjenta?
- Sprawy zostały skierowane na drogę prawną. Ufamy praworządności w Polsce i nie chcemy w ich bieg w jakikolwiek sposób ingerować. Wierzymy, że zostaną one rozstrzygnięte w sposób merytoryczny z uwzględnieniem uczuć zainteresowanych i że jakakolwiek ingerencja w ten proces byłaby nieuzasadniona.
- W jednej ze spraw lekarz przyznał przed porodem, iż tego dnia odebrał dziewięć porodów, w tym dwie „cesarki”. Czy lekarze nie są zbyt obciążeni pracą na oddziale?
- W naszym oddziale zatrudnienie jest dostosowane do potrzeb, a te z roku na rok maleją. Nikt nie jest w stanie określić dokładnie momentu, w którym poród nastąpi, a więc w sposób naturalny zdarzają się sytuacje większego nasilenia, równocześnie zdarzają się dni, w których porodów nie przyjmuje się wcale. Rezerwa personelu położniczego pozwala zapewnić bezpieczeństwo pacjenta w każdej sytuacji. (...)
Cały wywiad przeczytasz w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej!










Napisz komentarz
Komentarze