Akcja uderza wprost w prezydenta Tczewa Mirosława Pobłockiego. Przypisuje się mu nadmierną hojność – zdaniem autorów – w wynagradzaniu Mariana Cegielskiego, prezesa Zakładu Utylizacji Opadów Stałych, Marcjusza Fornalika, prezesa Zakładu Wodociągów i Kanalizacji oraz Kazimierza Homy, prezesa Tczewskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Zestawiono to z wynagrodzeniem za tzw. umowy śmieciowe.
- O, to i w Tczewie biorą się za miejscowe elity – komentuje plakat na słupie przyjezdny mężczyzna.
- Nie rozumiem co te wielkości dochodów mają oznaczać – mówi z kolei mieszkaniec Tczewa. - Brakuje szerszej informacji komentującej suche dane.
- Takie dochody prezesi mają wszędzie w Polsce – stwierdza ktoś inny. - Jak to jest, że prezydent miasta czy Polski mniej zarabia?
Inni zwracają uwagę, że są gminy i samorządy, gdzie wynagrodzenia, premie szefów spółek czy włodarzy się obniża. Np. w Słupsku. Czy Tczew nie może pójść tą drogą?
- Jestem zbulwersowany prowadzeniem tego typu kampanii, która ma na celu zdyskredytowanie szefów dużych spółek, którzy bardzo dobrze zarządzają firmami,a te mają dobry wizerunek – mówi Zenon Drewa (PnP). - Ma ona też na celu zdyskredytowanie prezydenta. Wynik wyborów pokazał, że ma duże oparcie w społeczeństwie. Trudno zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Dochody tych osób nie są utajnione, bo pojawiają się w oświadczeniach majątkowych. Każdy może je poznać. Obniżenie uposażeń, jak to ma miejsce w innych miastach, to integralna decyzja prezydenta. (...)
Więcej na ten temat znajdziesz w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej!











Napisz komentarz
Komentarze