Zdaje sobie sprawę, że w wielu sytuacjach pobłądziła. I bije się w pierś. Zgubiła ją bezsilność i pociąg do kieliszka. Nie potrafiła sprostać wyzwaniom rzeczywistości. W ciągu kilku lat ograniczono jej prawa rodzicielskie do dwóch synów: 9 i 14-letniego. Trzeciego straciła bezpowrotnie. Teraz sąd chce zabrać jej jedyną, 1,5-roczną córeczkę.
- Jak jechałam na porodówkę, musiałam sama się spakować, sama pojechać, bo mąż był na wyjeździe. Nie zawsze może wziąć wolne w pracy – przypomina okres, gdy była w ostatniej ciąży. - Do szpitala zawiózł mnie sąsiad. Po porodzie wróciłam do domu sama. Z noworodkiem... do zimnego mieszkania. Musiałam sobie napalić i tak funkcjonować przez dłuższy czas. Psychicznie wysiadłam. Nikt mi nie pomógł. Mówiłam mężowi, że jestem zmęczona, że czuję się źle i muszę jechać do lekarza. On jechał do pracy, a ja piłam.
Sąd nie miał litości. W listopadzie pozbawił rodziców praw rodzicielskich do córki (decyzja jest nieprawomocna). (...)
Z Anetą spotykamy się na przełomie roku. Opowiada swoją historię i prosi o pomoc w uzyskaniu od gminy lokalu w Gniewie. Głęboko wierzy, że nowe mieszkanie i nowe środowisko byłoby impulsem do wyprostowania wielu spraw. W tym tej najważniejszej – odzyskania dzieci. Obiecujemy napisanie artykułu, ale pod jednym warunkiem – tekst ukaże się, gdy ukończy terapię. Dopóki będzie alkohol, nie ma mowy o powrocie do normalności.
- Idę na terapię i chcę ją ukończyć. Nie chcę żadnych przepustek. Dziękuję ordynatorowi, że mimo kolejek przyjmie mnie znów na leczenie. Chciałabym je ukończyć i zacząć normalne życie – mówiła w grudniu Aneta. Dziś już wiemy, że kilkutygodniowa terapia została ukończona. Kobieta deklaruje walkę o życie bez procentów. (...)
(imię bohaterki zostało zmienione)
Dokończenie tematu w Gazecie Tczewskiej z 23 kwietnia.










Napisz komentarz
Komentarze