Do walki z chorobą trzeba cierpliwości, wiary i pieniędzy. Jan Radecki z Tczewa od dłuższego czasu zmaga się z nowotworem. Leczenie wymaga zaangażowania sporej ilości środków. A te nie zawsze udaje się wygospodarować z emerytury.
- Mąż poszedł do banku po kredyt – mówi żona Marianna Radecka. - W związku z tym, że jest chory na raka mamy ogromne koszty i potrzebne są nam pieniądze. Bank kredytu nie dał, bo po sprawdzeniu w BIG (Biuro Informacji Gospodarczej – red.) okazało się, że mamy zadłużenie. To było w lutym br. W związku z tym ja postanowiłam wystąpić o kredyt. Wszystko było załatwione dopóki pani nie sprawdziła mnie w BIG-u. Także dostałam odmowę.
Oboje z obcym kredytem
W banku niczego więcej się nie dowiedzieli. Wystąpili do BIG z prośbą o informację o ewentualnych zobowiązaniach. Zanim otrzymali odpowiedź przyszedł inny list – od komornika.
- 17 marca otrzymałam list polecony od komornika z Warszawy – mówi Marianna Radecka. - Cały plik dokumentów, w których informuje, że mam 7 dni, by podać szczegóły dotyczące mojego majątku, czyli wszystko to co może mi zabrać. Mam dług w wysokości 49 tys. zł, do tego odsetki i różnego rodzaju koszty.
Wierzyciel Alior Bank upomniał się o środki, gdy raty kredytu zaciągniętego w maju 2013 r. przestały wpływać na jego konto. Komornik z marszu wszczął postępowanie egzekucyjne. Zawiadomił ZUS o potrąceniach z emerytury, które rozpoczną się wraz z początkiem maja. Okazało się jednak, że to dopiero początek. Do dzisiaj głos im drży jak przypominają sobie, co wyczytali w dokumentach przesłanych kilka dni później z Biura Informacji Gospodarczej. Z raportu wynika, że Jan Radecki posiada zadłużenie w wysokości 750 zł, z kolei suma zobowiązań Marianny Radeckiej to... 94 229 zł. Małżeństwo zawiadomiło o sprawie prokuraturę, policję, bank oraz komornika. (...)
Cały tekst przeczytasz w bieżącym wydaniu Gazety Tczewskiej!












Napisz komentarz
Komentarze