Artykuły

W ferworze rosnących cen różnych produktów, usług oraz energii mam wrażenie, że przestajemy zwracać uwagę na niektóre koszty stałe, którymi nas raczy miasto. A w zasadzie spółki komunalne (czyli miejskie) powołane do życia, aby świadczyć usługi na rzecz mieszkańców.

Gorący temat to oczywiście wybór nowego prezydenta miasta Tczew. Dobrą wiadomością jest fakt, iż dotychczasowy prezydent pan Pobłocki, który moim zdaniem był bardzo słabym prezydentem, odchodzi do historii ze skrajnie słabym wynikiem tylko ok. 33%. Wybory wygrywa pan Łukasz Brządkowski otrzymując ponad 66% głosów. Wydawać by się mogło, iż jest to spektakularny sukces.

Poruszając się po mieście odnoszę wrażenie, iż odbywa się na wielką skalę jakaś kampania reklamowa producenta banerów. Jednak po wielkim skupieniu i przyjrzeniu się szczegółowo treściom zawartym na tych banerach doszedłem do wniosku, że to jednak element kampanii wyborczej. Dla wyborców niewiele z nich wynika, ponieważ trudno oddać głos na nazwisko i jakąś facjatę. O program wyborczy bardzo trudno w kręgu totalnej opozycji, a tym bardzie wśród lokalnych kandydatów, którzy moim zdaniem pełnią głównie rolę wypełniaczy na listach wyborczych, a ich program to po prostu ***** *** - czyli wielkie nic. Oczywiście opozycja jest potrzebna, jednak konstruktywna, proponująca jakieś alternatywne rozwiązania, niestety taka obecnie nie istnieje.

Niedawno miasto obiegła informacja o tym, iż z budżetu centralnego otrzymamy 60 milionów złotych na odbudowę historycznego mostu na Wiśle oraz 25 milionów złotych na remont basenu. Dla każdego miasta zasilenie kasy tak ogromnymi środkami musi budzić radość mieszkańców. Czy w Tczewie powinniśmy mieć również takie odczucia? Oczywiście, że tak. Jednak patrząc na dokonania tczewskich włodarzy nasuwają się ogromne wątpliwości, co do skutecznego zagospodarowania tych środków tak, aby wpłynęły na zmianę oblicza miasta.

Skandaliczne zdarzenie, jakie miało miejsce w ostatnich dniach na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku skłoniło mnie do napisania kilku słów pomimo tego, iż sprawa nie dotyczy Tczewa, a naszego sąsiada. Chociaż wydaje mi się, że problem jest głębszy i nasze miasto również ociera się o sprawy, które chcę poruszyć.

Do wyborów pozostał okrągły rok! W listopadzie 2018 r. wybierzemy nowe władze - naszych przedstawicieli w organach samorządu, którzy będą decydować o wysokości podatków, wyglądzie naszych osiedli, realizowanych inwestycjach drogowych.

Chyba już wiem, dlaczego w Tczewie mamy taki boom na budowę ścieżek rowerowych. Mam wrażenie, że zgodnie z założeniami i pomysłem tczewskich włodarzy, rowery i hulajnogi mają zastąpić komunikacje miejską? Pomysł może być całkiem niezły, ponieważ całkowicie przenosi koszty przemieszczania się po mieście na mieszkańców. Dodatkową zaletą takiego rozwiązania jest budowanie tężyzny fizycznej mieszkańców i zdrowego trybu życia.

Problem z dostępem do rzetelnej informacji na poziomie lokalnym staje się coraz bardziej skomplikowany za sprawą przejmowania kompetencji mediów lokalnych przez samorządy. Posiadając ogromne środki samorządy budują nieuczciwą konkurencję, o ile można o takiej w ogóle mówić. Jest to zjawisko bardzo niebezpieczne dla demokracji i wolności wypowiedzi niszczące bez pardonu wolne niezależne media, szczególnie te lokalne.

Tczew, ze względu na swoją lokalizację i historię, zawsze był w pewnym sensie związany z wojskiem. Tutaj miały miejsce duże potyczki wojenne, jak ta nierozstrzygnięta w 1627 podczas wojny polsko-szwedzkiej, kiedy doszło do bitwy na przeprawie pod Rokitkami koło Tczewa. Siły były nierówne.

„Stań razem z nami po właściwej stronie!”, „Broń prawdy!” - takimi hasłami członkowie Młodzieży Wszechpolskiej nawołują do wzięcia udziału w pikiecie pod pomnikiem radzieckim przy ul. 30. Stycznia w Tczewie. Pikieta odbędzie się 24 lutego o godz. 16.30.