czwartek, 25 kwietnia 2024 01:57
Reklama

Dzikie muszą radzić sobie same. Gdy znajdziesz rannego ptaka…

Kto powinien pomóc wycieńczonemu gołębiowi ze złamanym skrzydłem i zmiażdżoną nogą, skoro w pobliżu nie ma Ptasiego Azylu, gdzie uzyskałby fachową pomoc? Weterynarz? Straż Miejska? A może zaprzyjaźniony przyrodnik? Okazuje się, że najlepiej… zostawić rannego ptaka w spokoju.  
Dzikie muszą radzić sobie same. Gdy znajdziesz rannego ptaka…

- Tak poinformował mnie dyspozytor Straży Miejskiej - opowiada 32-letni Paweł, mieszkaniec Tczewa, który na cmentarzu na Nowym Mieście znalazł rannego gołębia pocztowego.

Dzikie muszą radzić sobie same

- Ptak leżał przy alejce, cały się trząsł, nie ruszał się - relacjonuje. - Widać było złamane skrzydło i pełno piór wokół niego. Nie wiem, czy został zaatakowany przez jastrzębia, kota lub inne zwierzę, czy też potrącony przez przechodnia. Zrobiło mi się go żal.

Mężczyzna zadzwonił więc do jednej z tczewskich lecznic weterynaryjnych.

- Pani poinformowała mnie, że nie zajmuje się ptakami i poradziła, abym zadzwonił do Straży Miejskiej - mówi Paweł. - Zasugerowała, że oni pomogą ptakowi lub pokierują mnie do odpowiedniej instytucji. Tymczasem dyspozytor stwierdził, że zgodnie z zaleceniem Powiatowego Inspektoratu Weterynarii dzikie zwierzęta powinny radzić sobie same. Według niego, gdybym jeszcze zadzwonił w godzinach pracy Urzędu Miejskiego, mogliby oni partycypować w kosztach leczenia ptaka.

Jak jednak stwierdziła Małgorzata Mykowska, rzecznik Urzędu Miejskiego, to… nieporozumienie.

- Ustawa o czystości i porządku w gminach nie obliguje gmin do zajmowania się ptakami – wyjaśnia. - Miasto współpracuje ze schroniskiem tylko w przypadku psów. 

Potwierdza to Krzysztof Witosiński, naczelnik Wydziału Spraw Komunalnych UM:

- Reagujemy tylko wtedy, gdy istnieje podejrzenie ptasiej grypy.

- Byłem bezradny - kontynuuje Paweł. - Nie chciałem zostawiać ptaka, aby na drugi dzień znaleźć jego truchło. Swoją drogą ciekawe, kto wtedy zająłby się nieżyjącym już gołębiem. Dyspozytor Straży Miejskiej „na wszelki wypadek” podał mi dane lecznicy weterynaryjnej, do której… dzwoniłem już wcześniej.

Do najbliższego Azylu dla Ptaków, znajdującego się w Brodach Pomorskich, można przywozić jedynie ptaki znalezione na terenie gminy Gniew.

- Gmina Gniew bardzo mi pomaga - mówi prowadzący Azyl dla Ptaków Stanisław Chmiel. - Dotychczas przyjmowałem ptaki z całego powiatu, ba, nawet z całego województwa. Niestety, przy braku pomocy ze strony władz samorządowych i powiatowych nie jestem w stanie sam utrzymać tych zwierząt. Obecnie mam ok. 60 sztuk ptactwa i dzikiej zwierzyny, w tym już drugi rok „tczewskiego” łabędzia, myszołowy i puszczyki, również z Tczewa.

Ustalić „tożsamość” ptaka

Mężczyzna postanowił więc zawieźć ptaka do swojego dziadka, który ma swój gołębnik.

- Wówczas zobaczyłem, że ma dwie obrączki na nogach - opowiada pan Paweł. - Jedna była zmiażdżona i prawie nieczytelna.

Krzysztof Ptach, sekretarz tczewskiego oddziału Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych pomógł ustalić kompletny napis z obrączki ptaka: PL – 081 – 02 – 3533. Okazało się, że gołąb był z Myśliborza.

- Każda obrączka na nodze gołębia to jego dożywotni dowód tożsamości - wyjaśnia Krzysztof Ptach. - Pierwsze dwie litery to oczywiście symbol kraju, kolejne trzycyfrowe: nazwa oddziału PZHGP, kolejne dwucyfrowe: rok urodzenia gołębia (w tym wypadku był to 2002 rok), a ostatnie czterocyfrowe: numer gołębia. Numer tczewskiego oddziału PZHGP to 075. Jeżeli ktoś znajdzie rannego, zaobrączkowanego gołębia pocztowego, może zadzwonić bezpośrednio do mnie lub przywieźć do świetlicy przy Ogrodach Działkowych im. Henryka Sienkiewicza przy ul. Bałdowskiej, czynnej w czwartki o godz. 17. Ustalimy „tożsamość” ptaka i skontaktujemy się z hodowcą. Jeżeli okaże się, że gołąb pochodzi z odległych zakątków Polski jego znalazca może na własny koszt odesłać go hodowcy. Nigdy jednak nie było takiego przypadku, aby hodowca nie zwrócił za to pieniędzy.

Leczenie na własny koszt

- Gołąbek był bardzo spragniony, według dziadka leżał tam kilka dni - informuje Paweł. – Niestety, nie przeżył nocy.

Przypadków znalezienia rannych ptaków jest w Tczewie mnóstwo. Problem nasili się w okresie jesienno – zimowym. Mieszkańcy nie zdają sobie sprawy, że tczewskie lecznice weterynaryjne nie specjalizują się w leczeniu ptaków. Mimo to swoje pierwsze kroki po pomoc kierują do nich.

- Gołębie nieoznakowane obrączkami są zwierzętami wolno żyjącymi, więc z założenia powinno się je zostawić w spokoju - informuje Andrzej Górzyński z  Powiatowego Inspektoratu Weterynarii. - Jeśli osoba, która znalazła gołębia, postanowi udać się z nim do lekarza weterynarii, musi liczyć się z koniecznością pokrycia kosztów ewentualnego badania klinicznego i leczenia oraz podjęcia się opieki nad rannym zwierzęciem.

Lekarz weterynarii, który nie ma doświadczenia w leczeniu ptaków, ma prawo odmówić przyjęcia takiego pacjenta, jednak ma obowiązek wskazać zakład leczniczy, bądź lekarza, który specjalizuje się w leczeniu chorób ptaków. Na terenie powiatu tczewskiego taką specjalizację posiada lek. wet. Marek Latocha. Jeżeli istnieje uzasadnione podejrzenie wystąpienia choroby zakaźnej należy skontaktować się z urzędowym lekarzem weterynarii, czyli takim, który z urzędu został wyznaczony do zwalczania chorób zakaźnych zwierząt albo powiadomić Powiatowego Lekarza Weterynarii. 

- Gołąb oznakowany jest ptakiem hodowlanym - dodaje Andrzej Górzyński. - Oznakowanie to powinno pomóc w identyfikacji posiadacza zwierzęcia. W takim wypadku postępowanie z chorym zwierzęciem leży w gestii jego właściciela.
Znaleziony gołąb nie był ptakiem dzikim, był oznakowany. Niestety pan Paweł dowiedział się o tym już po telefonach do instytucji, które miały mu pomóc.

- Nawet gdybym zauważył te obrączki wcześniej, nie potrafię odczytywać ich numerów - mówi mężczyzna. - Nie wiedziałbym więc do kogo ptak należy i do kogo trzeba dzwonić.

Co robić? Kwestię przeżycia zostawić naturze

Jak więc ma zachować się mieszkaniec, który spotka na swojej drodze rannego ptaka? Do kogo powinien się zwrócić?
- Osoba, której nie jest obojętny los rannego gołębia lub innego ptaka nie powinna go dotykać, ani próbować złapać, ponieważ taka próba „pomocy” ze strony człowieka naraża zwierzę na przeżycie bardzo silnego stresu, często wielokrotnie większego niż stres odczuwany w wyniku odniesionych ran lub skaleczeń - radzi Andrzej Górzyński. - Takiego ptaka należy zostawić w spokoju, a kwestię jego przeżycia, bądź nie, pozostawić naturze.

Ustalić hodowcę

Aby zidentyfikować gołębia hodowlanego i ustalić jego właściciela można zadzwonić do Krzysztofa Ptacha z Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych Okręgu Tczew, pod nr tel. 692-370-142 lub udać się z nim do świetlicy przy Ogrodach Działkowych im. Henryka Sienkiewicza przy ul. Bałdowskiej w Tczewie, czynnej w czwartki o godz. 17.




Podziel się
Oceń

Reklama