czwartek, 28 marca 2024 23:57
Reklama
Reklama

Polskie skrzydła nad III Rzeszą - Kociewiacy w lotnictwie Jej Królewskiej Mości

KOCIEWIE. Minęła 69. rocznica wybuchu II wojny światowej. Mieszkańcy powiatu tczewskiego walczyli na niemal wszystkich jej frontach. Przedstawiamy historie trzech z nich – Tadeusza Klewicza, Franciszka Jakusz-Gostomskiego oraz Leona Winkiela - lotników RAF, którzy polegli podczas lotów operacyjnych nad III Rzeszą. /Długi tekst ale bardzo interesujący-PortalPomorza poleca./
Polskie skrzydła nad III Rzeszą - Kociewiacy w lotnictwie Jej Królewskiej Mości
Ich losy udokumentował historyk-amator Tomasz Rajkowski. Pan Tomasz jest z pochodzenia tczewianinem, od 20 lat mieszkającym w Niemczech. Historią polskiego lotnictwa zajmuje się od ponad ćwierćwiecza.
- Z ogólnikowego zajmowania się historią polskich dywizjonów zrozumiałem, że to nie dywizjony, czy jednostki bojowe tylko ludzie byli twórcami sławy poszczególnych oddziałów, jak np. dywizjonu 303 czy 1. Dywizji Pancernej. I nie byli to wyłącznie żołnierze formatu sławnych lotników - Stanisława Skalskiego czy Wacława Króla lub dowódcy 1. Dywizji gen. Stanisława Maczka. Zrozumiałem, że historię i sławę jednostek tworzyły tysiące polskich żołnierzy walczących z nazizmem.

Każdy żołnierz to osobna historia
Nasz rozmówca swój wolny czas poświęca na prowadzenie badań, zmierzających do wyjaśnienia okoliczności śmierci żołnierzy polskich, zwłaszcza lotników, którzy zginęli na terenie Niemiec.
- Każdy człowiek to osobna historia – mówi Tomasz Rajkowski. - Są wśród nich polegli podczas lotów bojowych, zamordowani, zabici w wypadkach drogowych, zmarli ze względu na stan zdrowia, zabici podczas zabaw z materiałami wybuchowymi, żołnierze którzy się utopili lub popełnili samobójstwo. Historie ludzkie są różne, ale niezależnie od tego jakie są, nie można o tych ludziach zapomnieć.
Pan Tomasz w pracy źródłowej stara się nie korzystać z opracowań bibliograficznych, które traktują interesujący go temat zbyt ogólnikowo i wybiórczo. Woli polegać bezpośrednio na archiwach brytyjskich (Studium Polski Podziemnej oraz Instytut Polski i Muzeum gen. Sikorskiego w Londynie, Ministry of Defence w Middlesex, Ministry of Defence - Air Force Historical Branch w Londynie), prywatnych (zbiór Wojciecha Zmyślonego z Wrocławia) oraz rodzinnych.
Historyczna pasja pana Tomasza ma swojego adresata.
- Chcę ukazać dzisiejszej młodzieży historie poległych żołnierzy. My, jako pokolenie lat 60., mieliśmy okazję porozmawiać z ludźmi, którzy walczyli za wolność i niepodległość. Z kolei nasze dzieci i ich wnuki będą czytać tylko to, co my – jako ostatnie pokolenie skonfrontowane z bezpośrednimi świadkami i twórcami wydarzeń – zrobimy z naszej historii II wojny światowej.
Tygodnie pracy zaowocowały opracowaniem losów trzech mieszkańców powiatu tczewskiego – Tadeusza Klewicza, Franciszka Jakusz-Gostomskiego oraz Leona Winkiela – którzy służyli w brytyjskim lotnictwie RAF (Royal Air Force). Wszyscy zginęli podczas wykonywania lotów operacyjnych nad III Rzeszą.

Dobry żołnierz i oficer
Najstarszy z tej trójki Tadeusz Józef Klewicz urodził się 26 listopada 1904 r. w miejscowości Gętomie (dzisiejsza gmina Morzeszczyn). Po ukończeniu gimnazjum rozpoczął naukę na Wydziale Rolnictwa Leśnego, uzyskując po czterech semestrach prawo do wykonywania zawodu agronoma. W lipcu 1925 r., po ukończeniu studiów, zostaje wcielony do 4. Pułku Lotniczego w stopniu szeregowego. Przełożeni szybko dostrzegają duże możliwości Tadeusza, którego skierowano na przeszkolenie do Szkoły Podchorążych Rezerwy Lotnictwa w Poznaniu oraz do Centrum Szkolenia Mechaników Lotniczych w Bydgoszczy.
- Po szkoleniu otrzymuje natychmiastowe przeniesienie do 41. Eskadry 4. Pułku Lotniczego w Toruniu, skąd na początku października 1927 r. przeniesiono go do rezerwy w stopniu plutonowego podchorążego. Następne lata spędza w domu, ale wciąż bierze udział w szkoleniach z zakresu mechaniki lotniczej. W maju 1935 r., już w randze podporucznika, za wysiłki w doskonaleniu specjalizacji wojskowej otrzymuje Odznakę Oficera Technicznego II Klasy.
Sytuacja polityczna między II RP a III Rzeszą systematycznie się zaostrza. Nic więc dziwnego, że Wojsko Polskie kładzie duży nacisk na prowadzenie dalszych szkoleń doskonalających specjalizację oficerów i żołnierzy.
- Podczas kolejnych ćwiczeń w 4. Pułku Lotniczym sporządzono tzw. Listę Kwalifikacyjną, w której stwierdza się, że Tadeusz Klewicz włada trzema jezykami: niemieckim, francuskim oraz angielskim, z czego niemieckim biegle – wymienia Tomasz Rajkowski. – W rubryce „cechy indywidualne” określany jest jako inteligentny, spokojny i bardzo pracowity. Zostaje zaopiniowany jako bardzo dobry żołnierz i oficer techniczny.

Przez Węgry i Francję do Anglii
Klewicz krótko przed wybuchem wojny zostaje ponownie powołany do 4. Pułku Lotniczego. Sytuacja na froncie polsko-niemieckim szybko staje się niekorzystna dla Wojska Polskiego. Oddział Klewicza wycofuje się przez Włocławek i Kutno do Warszawy, skąd dalej w kierunku Chełma, Dubna i Tarnopola, a stamtąd bezpośrednio do Jasienia, gdzie przekracza granice Węgier.
- Nie wiadomo jak długo, ale ze sporządzonej przez niego mapy wynika, że Tadeusz tułał się po całych Węgrzech. W połowie listopada 1939 r. razem z zaprzyjaźnionym K. Ksiecickim przekracza granicę z Jugosławią. Obaj przebywają tam na pewno do 16 listopada, o czym świadczy pamiątkowe zdjęcie Ksiecickiego dedykowane Tadeuszowi Klewiczowi.
Obaj marzą o wstąpieniu do formującej się we Francji Armii Polskiej. Wiadomo, że od marca 1940 r. Klewicz przebywa w Obozie Zbornym Lyon – Bron. Wraz z ofensywą Wehrmachtu we Francji rozpoczyna się ewakuacja polskich żołnierzy w stronę wybrzeża Morza Śródziemnego. Statek przewozi ich do Oranu w Algerii, skąd pieszo przenoszą się do Casablanki w Maroku. Tutaj, po raz ostatni, 30 lipca 1940 r. Tadeusz otrzymuje żołd jako żołnierz francuski. Postanawia dołączyć do polskich żołnierzy zbierających się w Wielkiej Brytanii. Ostatecznie, przez Gibraltar, trafia do szkockiego Glasgow.
Na terenie Anglii Klewicz bierze udział w dwóch kursach dla strzelców samolotowych, po czym już w sierpniu 1941 r. zostaje skierowany do 18. OTU (jednostka kompletowania załóg). W nocy z 30 listopada na 1 grudnia 1941 r. załoga Klewicza startuje do lotu nad Hamburg. Po wykonanym zadaniu uszkodzona maszyna zmuszona jest lądować w Morzu Północnym, z którego po kilku godzinach ratuje ją brytyjska łódź.
- Do swego ostatniego lotu Tadeusz Klewicz startuje w nocy z 10 na 11 stycznia 1942 r. wraz z sześcioma innymi samolotami 304. dywizjonu bombowego - celem jest Wilhelmshaven. Miasto jest ważnym obiektem militarnym i przemysłowym dla niemieckiej Kriegsmarine i budownictwa morskiego. W jego obrębie rozstawiono liczne baterie dział przeciwlotniczych wraz z reflektorami. Nad celem samolot Kiewlicza został trafiony, maszyna prawdopodobnie rozpadła się w powietrzu; większa część załogi tonie w morzu. Ciało Tadeusza Klewicza odnaleziono 11 stycznia 1942 r. u ujścia rzeki Weser i pochowano na cmentarzu wojennym na wyspie Borkum u wybrzeży Dolnej Saksonii.

24-letni dowódca
Franciszek Józef Jakusz-Gostomski urodził się 14 sierpnia 1917 r. w Kleszczewie koło Pruszcza Gdańskiego, ale wkrótce z rodziną przeprowadził się do Gniewa. Po ukończeniu szkoły powszechnej rozpoczął naukę w gimnazjum w Tczewie, gdzie zdał maturę. W 1937 r. zgłosił się do wojska. 21 września rozpoczął obowiązkowy dla przyszłych uczniów szkół oficerskich dywizyjny kurs podchorążych rezerwy przy 62. pułku piechoty w Bydgoszczy. Ukończył go w grudniu, a po świątecznym urlopie, 2 stycznia 1938 r. rozpoczął naukę w Szkole Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. Aż do wybuchu wojny był szkolony na pilota liniowego (m. in. na szkolno-treningowym PWS-26 i na bombowcu rozpoznawczym P-23 'Karaś').
- W chwili wybuchu wojny przebywał w Dęblinie, lecz po paru dniach wraz z dużą grupą kursantów został ewakuowany na południowy wschód kraju. Wraz z rozpoczęciem Kampanii Wrześniowej zostaje awansowany na podporucznika. Po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej 17 września 1939 r. przekroczył granicę z Rumunią. Stamtąd, przez Bejrut, dopływa do Marsylii.
Po pobycie w stacji zbornej pod Paryżem Jakusz-Gostomski zostaje wyznaczony na wyjazd do polskiej grupy szkolącej się u boku RAF i 25 stycznia 1940 r. z Cherbourga odpływa do Anglii. Dopiero po półtora roku otrzymuje przydział na kurs zgrywania załóg do polskiego 18. OTU w Bramcote. Po zapoznaniu z bombowcem Wellington 21 czerwca 1941 r. zostaje przydzielony do 300. Dywizjonu Bombowego „Ziemi Mazowieckiej” w Swinderby. Od września lata nad III Rzeszą i Francją już jako dowóca załogi samolotu. Łącznie w czasie tury wykonał 35 nalotów.

Zrzucał 'cichociemnych'
Po zakończeniu swej tury Franciszek zostaje wysłany na odpoczynek bojowy. W grudniu 1942 r. rozpoczyna kurs dla pilotów sztabowych w szkole instruktorów w Hullavington. W kwietniu 1943 r. zgłasza chęć latania w dywizjonie do zadań specjalnych (ze zrzutami - m. in. do Polski - zaopatrzenia i 'cichociemnych'). W związku z koniecznością przeszkolenia na ciężkie, czteromotorowe maszyny, 28 lipca 1943 r. Jakusz-Gostomski został odkomenderowany do jednostki w Thornaby. Po zapoznaniu się z bombowcami Halifax zameldował się w polskiej eskadrze 'C' - w Tempsford.
- Nocą z 9 na 10 września 1943 r. poleciał na pierwsze zadanie specjalne do Polski, które zakończyło się udanym zrzutem zaopatrzenia w rejon Wołomina. Na swój drugi lot poleciał pięć dni później. Lotnicy dolecieli w rejon zrzutu (14 km na południe od Kalisza), jednak prawdopodobnie nie mogli znaleźć placówki i krążyli w rejonie miejscowości Nowe Skalmierzyce. Na skutek błędu pilota samolot zahaczył o jedno z piętrowych zabudowań i rozbił się na ul. Kaliskiej. Zginęła wówczas 7-osobowa załoga oraz trzej mieszkańcy domu. Mieszkańcy wsi relacjonowali potem, że piątka lotników zginęła na miejscu, szósty – ciężko ranny – został zamordowany strzałem z pistoletu przez hitlerowców, zaś ostatni przeżył i leczył się potajemnie, lecz ślad po nim zaginął.
Jako datę śmierci kapitana Franciszka Jakusz-Gostomskiego przyjmuje się więc 15 września 1943 r. Lotnika odznaczono Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari, czterokrotnie Krzyżem Walecznych oraz angielskim Distinguished Flying Cross. Po wojnie prochy ze wspólnego grobu lotników z rozbitego Halifaxa przeniesiono na brytyjski cmentarz wojskowy na Cytadeli w Poznaniu, zaś w miejscu katastrofy postawiono pamiątkowy pomnik.

Latanie było jego marzeniem
Drugi z trójki lotników również pochodził z Gniewa. Leon Winkiel urodził się 17 listopada 1921 r. W 1937 r. skończył drugą klasę starogardzkiego gimnazjum.
- Lotnictwo było marzeniem młodego Leona, dlatego podejmuje on starania o dostanie się do Szkoły Lotniczej – mówi Tomasz Rajkowski. - Po zdaniu egzaminów w sierpniu 1938 r. podejmuje naukę w Szkole Podchorążych Lotnictwa dla Małoletnich. W obliczu zbliżającego się zagrożenia nauka odbywa się w przyspieszonym tempie.
Po napaści Niemiec na Polskę szkoła zostaje ewakuowana poza granice kraju. Do Francji Leon dociera 31 października 1939 r. i jeszcze tego samego dnia melduje się w Stacji Zbiorczej w Istres. Stamtąd zostaje skierowany do Stacji Lotnictwa Polskiego w Lyon, gdzie w marcu 1940 r. zostaje zaprzysiężony.
- Mimo podpisanych umów wojskowych miedzy rządem polskim a francuskim sytuacja w Lyonie jest daleka od normalnej. Żołnierze polscy śpią w nie ogrzewanych halach powystawowych, brakuje umundurowania, a bierna postawa rządu francuskiego w stosunku do podpisanych porozumień wpływa demoralizująco na postawę lotników. Niebawem okazało się, że i Francja nie jest w stanie podjąć skutecznej walki z Niemcami.
Po ewakuacji Winkiel trafia w czerwcu 1940 r. do W. Brytanii. Następne tygodnie to tułaczka po obozach kwalifikacyjnych i szkoleniowych. Od czerwca 1941 r. do października 1942 r. pracuje jako członek personelu naziemnego w polskim 302. dywizjonie myśliwskim. Praca ta nie daje mu pełnej satysfakcji, dlatego stara się o przeniesienie do personelu latającego. W styczniu 1943 r. z dobrym wynikiem kończy naukę w szkole dla strzelców samolotowych w Eventon. Kolejne miesiące spędza w Ośrodku Zapasowym Lotnictwa, gdzie oczekuje na przydział do jednostki bojowej. Od kwietnia do października służy w 304. dywizjonie bombowym, wykonując 5 lotów bojowych w łącznym czasie 34 godz. i 25 min.

Przeżył tylko pilot
W marcu 1944 r. zostaje przydzielony do 300. dywizjonu bombowego. Ostatni, tragiczny lot bojowy odbył w nocy z 22 na 23 maja 1944 r. – celem był leżący w przemysłowym Zagłębiu Ruhry Dortmund.
- Lot ośmiu polskich Lancasterów od samego początku układał się niekorzystnie. Jeszcze przed osiągnięciem celu dwa samoloty musiały zawrócić – jeden z powodu nagłej choroby bombardiera, drugi z powodu awarii silnika (podczas lądowania doszło do katastrofy, w której zginęło dwóch członków załogi, a trzeci zmarł w drodze do szpitala). To, co stało się z załogą Leona Winkiela najlepiej ukazać słowami Wilhelma Adlera, który jako jedyny przeżył katastrofę samolotu.
Dnia 12 lipca 1945 r., w raporcie po powrocie z niewoli, Adler pisze:
- „W czasie powrotu znad celu 23 maja 1944 r. (Dortmund) zostałem uchwycony przez reflektory, po czym zostałem zaatakowany przez myśliwca. Trafiony prawdopodobnie w prawą lotkę straciłem kontrolę nad prowadzeniem samolotu. Nie moglem wyprowadzić samolotu z prawego skrętu, dałem rozkaz do skoku. Samolot eksplodował. Z samolotu zostałem niemal natychmiast wyrzucony. Po wylądowaniu na spadochronie przez trzy kolejne noce ukrywałem się idąc w kierunku Aachen. Trzeciego dnia nad ranem zabłądziłem przy przejściu nie znanego mi miasteczka i zostałem ujęty przez niemiecką policję”.
W szczątkach samolotu zginęła oprócz Wilhelma Adlera cała załoga. Ciało Leona Winkiela spoczywa na Brytyjskim Cmentarzu Wojskowym Reichswald Forest w Niemczech.

Ktoś taki był w rodzinie…
Panu Tomaszowi udało sie dotrzeć do rodzin trójki lotników.
- Z przykrością muszę stwierdzić, że dwie z nich nie umiały mi udzielić żadnych informacji lub udostępnić materiałów poza stwierdzeniem, że wiedzą, że ktoś taki był w rodzinie. Jedna rodzina nie umiała mi nic powiedzieć, poza tym, że nazwisko ich krewnego widnieje na pomniku. Druga z kolei mogła mi jedynie udostępnić zdjęcie lotnika. Trzecia rodzina posiadała bardzo dużo pamiątek po swym krewnym (album ze zdjęciami, dokumenty z okresu przedwojennego - z Francji oraz Anglii). Przekazali mi wszystkie pamiątki mówiąc, że u mnie będą odpowiednio przechowywane.
Zainteresowania Tomasza Rajkowskiego (już w innej sprawie) przyniosły nieoczekiwany efekt.
- Udało mi się złączyć mieszkające w Kanadzie dzieci polskiego lotnika myśliwskiego z Anglii z rodziną w Polsce. Obie strony nawet nie wiedziały o swoim istnieniu.

Sylwetka badacza
Tomasz Rajkowski urodził się w Malborku, ale od dzieciństwa mieszkał w Tczewie. Tutaj ukończył Szkołę Podstawową nr 11 oraz Szkołę Zawodową (klasa mechanik elektronik). Do Niemiec wyjechał w 1987 r., gdzie pracuje w swoim zawodzie.
- Praca zmusza mnie do częstych podroży, ale w wolnym czasie prowadzę badania historyczne, odwiedzając liczne niemieckie oraz brytyjskie archiwa - mówi. - Prowadzę badania wraz z niemieckimi organizacjami zajmującymi się historią regionalną. Staram się dotrzeć do bezpośrednich świadków wydarzeń. Całość mej pracy jest finansowana z prywatnych środków przy bardzo dużym i aktywnym wsparciu rodziny. Bardzo chętnie przyjeżdżam do Tczewa, korzystam z każdej okazji aby odwiedzić swoje ukochane miasto z dzieciństwa. Staram się kupować wszelkie czasopisma i książki związane z Tczewem, aby być na „bieżąco”.

Opowiedz historię swojej rodziny
Mówi Tomasz Rajkowski:
- Powyższy temat jest na pewno niełatwy, dlatego zwracam się do wszystkich tczewian oraz mieszkańców powiatu tczewskiego, których członkowie rodzin, ojcowie, dziadkowie i wujkowie walczyli lub zginęli w II wojnie światowej o kontakt i opowiedzenie swojej historii. Dziesiątki lat po wojnie należy zapomnieć o tym, kto w jakiej armii służył. Ważne jest to, aby nie zapomnieć o tamtych czasach i opowiedzieć młodemu pokoleniu jak ginęli i co przeżyli ci, którzy w latach 1939 – 1945 mieli po 20 i więcej lat. Jeżeli rodziny poszukują danych o swoich krewnych mogę pomóc w uzyskaniu kopii dokumentów oraz dalszych informacji.
Proszę o kontakt na adres:
Thomas Rajkowski, Peterheide 10, 53894 Mechernich, Niemcy, tel. 0049-2443-48761, e-mail: [email protected].


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Davincoxy 17.01.2019 10:38
Komentarz usunięty

Davincoxy 17.01.2019 08:52
Komentarz usunięty

Davincoxy 17.01.2019 07:05
Komentarz usunięty

Davincoxy 17.01.2019 05:16
Komentarz usunięty

Davincoxy 17.01.2019 03:27
Komentarz usunięty

Davincoxy 17.01.2019 01:40
Komentarz usunięty

Davincoxy 16.01.2019 23:59
Komentarz usunięty

Davincoxy 16.01.2019 22:18
Komentarz usunięty

Davincoxy 16.01.2019 20:34
Komentarz usunięty

Davincoxy 16.01.2019 18:53
Komentarz usunięty

Davincoxy 16.01.2019 17:08
Komentarz usunięty

Davincoxy 16.01.2019 15:19
Komentarz usunięty

Davincoxy 16.01.2019 09:51
Komentarz usunięty

Davincoxy 16.01.2019 08:04
Komentarz usunięty

Davincoxy 16.01.2019 06:18
Komentarz usunięty

Reklama