piątek, 29 marca 2024 12:32
Reklama
Reklama

Pracownicy FPS Polmo - za strajk „zapłacili” później

KOCIEWIE. FPS Polmo w Tczewie była pierwszym zakładem w Polsce, który w 1980 r. podjął akcję strajkową. 2-3 lipca tego roku 2,5 tys. robotników zaprotestowało przeciw podwyżkom cen żywności. Strajk miał podłoże ekonomiczne. W stanie wojennym i później część jego uczestników poniosła „odłożone” konsekwencje – internowanie, zwolnienie z zakładu.
Pracownicy FPS Polmo - za strajk „zapłacili” później
Mieczysław Śliwka, były pracownik FPS Polmo
2-3 lipca 1980 r., po drastycznej podwyżce cen żywności w zakładowych bufetach i stołówce, załoga Fabryki Przekładni Samochodowych Polmo postanowiła zaprotestować. Zatrzymanie pracy jedynego takiego zakładu w Polsce – produkującego różne rodzaje skrzyni biegów, do wszystkich typów autobusów i ciężarówek - było dla gospodarki kraju odczuwalne. Najpierw Tadeusz Landowski poszedł w poniedziałek do rady zakładowej, sprawdzić czy rzeczywiście doszło do podwyżek. Jego obawy potwierdziły się. Dostał nakaz, aby załoga się o tym nie dowiedziała. Tadeusz przygotował jednak dwie kartki z cenami przed i po podwyżce, po czym wywiesił je w narzędziowni na tablicy ogłoszeń. Młodzi chłopcy, przeważnie świeżo po technikum lub zawodówce, zaczęli biegać po wydziałach i rozgłaszać te informacje. Wkrótce do narzędziowni zaczęły napływać tłumy robotników. Zrobił się szum, przerwano pracę. W narzędziowni odbył się wiec. Wszystko wybuchło spontanicznie, bez przywódców. Nie było nawet Komitetu Strajkowego, a jedynie mąż zaufania, którym był Landowski. Pamiętam, że najwięcej szumu wywołali młodzi ludzie, tacy jak m. in. Andrzej Staśkowski czy Stefan Jendrzejewski. Nikt nikogo nie namawiał do strajku. Tak naprawdę to cennik w narzędziowni wywołał iskrę.
Tczewski strajk odbił się szerokim echem w Warszawie. Wkrótce zakład odwiedziło wielu oficjeli PRL: szef Centralnej Rady Związków Zawodowych, dyrektor generalny Zjednoczenia Przemysłu Maszynowego i partyjne władze powiatowe. Robotnicy wywalczyli swoje. Ceny wróciły do poziomu sprzed podwyżek. Ponadto cała załoga otrzymała podwyżki płac.  
Podobno po wygaśnięciu strajku w Tczewie, powstała lista pracowników do zwolnienia - tych, którzy byli najbardziej aktywni podczas protestu. Nie wiadomo jednak co się z nią stało. Wiele osób twierdzi, że gdyby nie strajki gdańskie w sierpniu 80' setki pracowników poszłoby na bruk.
Wielu strajkujących w FPS Polmo wpisano do Encyklopedii „Solidarności”. W różnych publikacjach pojawiają się informacje, że strajk kolejarzy w Lublinie był pierwszy. Ale miał on miejsce w dniach 7-12 lipca. O strajku w FPS Polmo wciąż jest mało publikacji i sprawa nie jest szerzej znana. (matis)

Andrzej Staśkowski, były pracownik FPS Polmo
W lipcu 1980 r. miałem ok. 40 lat. W Polmo pracowałem jako frezer w narzędziowni. O strajku, którego bezpośrednim powodem była podwyżka cen w stołówce, dowiedziałem podczas swojej zmiany. Koledzy przyszli ze stołówki i zaczęli dyskutować o cenach podniesionych o 40 do 80 proc. Wiele osób korzystało ze śniadań czy obiadów na stołówce. W tamtym czasie zarabiałem łącznie z premią od 6 do 8 tys. zł. Zaopatrywałem się w kiosku blisko narzędziowni. Był postulat o odwołanie podwyżek do komitetu zakładowego partii, związków zawodowych. Pierwszy sekretarz partii chodził po wydziałach i nie tyle przekonywał do przerwania strajku, co groził konsekwencjami. Strajk był spontaniczny, poparła go w mojej ocenie połowa załogi, ludzie w różnym wieku. Narzędziownia czy to w lipcu, czy później w sierpniu była ogniwem zapalnym. W tamtym czasie nikt nie mógł przewidzieć ani strajków sierpniowych, ani powstania „Solidarności”. Nie mieliśmy świadomości, że jesteśmy uczestnikami historii. Poszła fama o przygotowanych listach proskrypcyjnych, czyli wykazie osób do zwolnienia. Nikt jednak ich nie widział. W momencie strajku nie miałem żadnych obaw o siebie. Refleksja przyszła później, że coś może się źle skończyć. Ówczesna władza i aparat ucisku czuli, że protest w tej czy innej formie wybuchnie. Polmo to był mój drugi zakład, po Przedsiębiorstwie Robót Kolejowych. Pracowałem w nim od września 1959 r. do maja 1984 r. W 1984 r. dano alternatywę: albo się zwolnisz, albo ciebie zwolnią. Nikt tego nie mówił w bezpośredni sposób. To przykre, ale trzeba było zwijać żagle. Ubecja przychodziła do zakładu, albo nas wzywano. Generalnie podczas strajków świtało nam w głowach,  że możemy być inwigilowani, „za dużo nas było”. Zawsze istniała groźba prowokacji, służąca służbom mundurowym za pretekst do interwencji. I tego się obawialiśmy. I sabotażu, bo to w ustach władzy brzmiało groźnie. W stanie wojennym byłem internowany w Strzebielinku, 6 i pół miesiąca. Mimo propozycji nie zdecydowałem się na wyjazd z kraju. Tamtego czasu w „Solidarności” nie uważam za zmarnowanego. Nigdy z niej się nie wypisałem, ale to obecna jest zawłaszczona przez jedną partię. A to już nie dla mnie. (JAC)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
oszukany 30.07.2010 22:24
Na grzbiecie masowego zrywu grupa cwaniakow zdobyla wladze i uwlaszczyla sie na panstwowym majatku Na pamiatkowej tablicy z 21 postulatami ktura Solidarnosc sie chlubi nie ma takich pt jak likwidacja zakladow bezrobocia ograniczenia praw pracowniczych wyzucania ludzi z mieszkan bo ich budynek zostal zprzedany ograniczenia dostepu do lekarza platnych studiow i prawa dla bogatych bo to ze wszyscy sa rowni wobec prawa to fikcja Gdyby to bylo napisane wtedy to byscie wygrali ale na fujarce

polmowiec 29.07.2010 22:51
Zgadzam sie z robolem jak podrozaly kanapki to strajkowali a jak wyrzucali ludzi na bruk to nie bylo protestow Lamane sa prawa pracownicze Gdzie jest teraz Solidarnosc A w Polmo to pracowalem i troche pamietam z pracy to wyrzucali po drugim strajku po ogloszeniu stanu wojennego

kx 29.07.2010 12:56
Zbliża się sierpień... Przydałby się jakaś wystawa albo konferencja o strajku lipcowym w FPS Polmo. Tczew ma wciąż ma mało publikacji na temat poza gazetowymi...

Jim Ortal 29.07.2010 11:27
"Tamtego czasu w „Solidarności” nie uważam za zmarnowanego. Nigdy z niej się nie wypisałem, ale to obecna jest zawłaszczona przez jedną partię. A to już nie dla mnie." - szacun dla p. Staśkowskiego za tę wypowiedź.

Reklama