wtorek, 23 kwietnia 2024 20:53
Reklama

Starosta tczewski dementuje – nie ma zagrożenia dla funkcjonowania Szpitali Tczewskich. „ Program Alarm wprowadził w błąd”

Na dzisiejszej sesji Rady Miejskiej w Tczewie, starosta Tczewski - Mirosław Augustyn odniósł się do burzy wokół Tczewskiego szpitala. Zdementował informacje, które pojawiły się w Programie TVP "ALARM".
Starosta tczewski dementuje – nie ma zagrożenia dla funkcjonowania Szpitali Tczewskich. „ Program Alarm wprowadził w błąd”

Autor: W. Mocny

Zaprzeczenie dotyczyło rzekomego zasądzenia przez Sąd Okręgowy w Gdańsku kwoty 16 mln zł na rzecz niemieckiego ubezpieczyciela. W programie "Alarm" użyto określenia "przyklepal to". Niestety starosta nie odniósł się w żaden sposób do toczącej się sprawy pacjenta leczonego w Niemczech i Polsce oraz niemieckiego ubezpieczyciela publicznego, ani nowego ew. roszczenia w wysokości 16 mln zł. Przypomnijmy, ze strony w tym pozwany Tczewski szpital złożyły kasację od pierwszego wyroku w sprawie w Sądzie Okręgowym. Jak się dowiedzieliśmy "niemiecki ZUS" rozważa też założenie sprawy o roszczenie, które może wynieść nawet 16 mln zł.

 

Dementi pojawiło się dziś na stronie na Facebooku starostwa Tczewskiego:

 

„W związki z doniesieniami medialnymi oraz w reakcji na wyemitowany materiał z dnia 18 sierpnia 2021 r. na kanale TVP1 pn. „Alarm!” wyraźnie zaznaczamy, iż treści zaprezentowane w tym materiale zostały przedstawione w sposób wprowadzający naszych mieszkańców w błąd oraz wywołujący niepotrzebne negatywne emocje insynuując, iż istnieje już niebezpieczeństwo wielomilionowego zagrożenia dla płynności finansowej naszego Szpitala i w konsekwencji jego zamknięcia.

Zapewniamy, iż na dzień dzisiejszy działalność Szpitali Tczewskich S.A. w zakresie udzielania świadczeń zdrowotnych, w tym pełnienia dyżurów medycznych nie jest w żaden sposób zagrożona.”

 

Oświadczenie starosty nie jest pełnym wyjaśnieniem tej sprawy. Jest jeszcze wiele pytań. Część z nich skierowaliśmy do Tczewskiego starostwa, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Ponieważ naszym zdaniem informacja starostwa wymaga jeszcze uzupełnienia, poniżej publikujemy sentencję z wyroku przed Sądem Okręgowym w Gdańsku, zakończonym skuteczną apelacją. Obecnie strony czekają na rozpatrzenie wniosków o kasację w Sądzie Najwyższym. Prawdopodobne, skuteczne roszczenie niemieckiego ubezpieczyciela w wysokości 16 mln byłoby zagrożeniem dla funkcjonowania szpitala.

 

Po więcej szczegółów, w tym wypowiedzi prezesa Szpitali Tczewskich SA Macieja Bielińskiego odsyłamy do bieżącego numery Gazety Tczewskiej.

 

Wawrzyniec Mocny

 

 

Sentencja z wyroku o odszkodowanie wobec szpitala w Tczewie

 Pozwem wniesionym w dniu 13 kwietnia 2015 r. powód Berufsgenossenschaft für Transport und Verkehrswirtschaft z siedzibą w Hamburgu wniósł o zasądzenie od pozwanego Szpitale Tczewskie S.A. na swoją rzecz kwoty 216.504,00 euro wraz z ustawowymi odsetkami od dnia 9 kwietnia 2014 r. do dnia zapłaty. Powód jest ustawowym ubezpieczycielem wypadkowym poszkodowanego Waldemara G. w związku z jego zatrudnieniem w charakterze marynarza w niemieckiej firmie. Powód wskazał, iż kwota dochodzona pozwem dotyczy części kosztów poniesionych przez powoda w związku z leczeniem poszkodowanego i obejmuje koszty poniesione w związku z pobytem w szpitalach w dniach od 12 maja 2011 r. do 30 września 2011 r.

 

- Również poszkodowany Waldemar G. pozwem wniesionym w dniu 10 lutego 2016 r. domagał sięzasądzenia od pozwanego Szpitale Tczewskie S.A. na jego rzecz zadośćuczynienia za doznane krzywdy i cierpienia w wysokości 500.000 zł wraz z ustawowymi odsetkami od dnia wniesienia pozwu do dnia zapłaty.

 

W obu sprawach powodowie wskazywali, iż na skutek błędu lekarza pogotowia, pracownika pozwanego, polegającym na niewłaściwej diagnozie i zaniechaniu badań w kierunku malarii doszło do zbyt późnego zdiagnozowania malarii i podjęcia leczenia przeciwmalarycznego, co skutkowało długotrwałym przebiegiem choroby i jej leczenia, ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu, niezdolnością do samodzielnej egzystencji oraz utratą możliwości zarobkowania przez poszkodowanego.

 

- Pozwany wnosił o oddalenie obu powództw podnosząc, iż nie ponosi on odpowiedzialności, gdyż lekarz pogotowia ratunkowego nie był poinformowany o tym, iż poszkodowany powrócił z Afryki, miał on kontakt z osobą zakażoną malarią oraz zalecenie do powtórzenia badań na malarię, co poszkodowany zlekceważył.

 

- Obie sprawy były prowadzone pod jedną sygnaturą akt XV C 279/15.

 

- Sąd zawiadomił też PZU S.A. z siedzibą w Warszawie o toczącym się postępowaniu. Podmiot ten nie przystąpił jednak do sprawy w charakterze interwenienta ubocznego. Szpitale Tczewskie S.A. z siedzibą w Tczewie nie posiadały bowiem polisy od zdarzeń medycznych obejmującej okresem ubezpieczenia luty 2011 r.

 

- Sąd Okręgowy w Gdańsku przeprowadził postępowanie dowodowe, na które składały się między innymi zeznania świadków, dokumentacja medyczna oraz opinie trzech biegłych sądowych ds. chorób wewnętrznych i chorób zakaźnych, ds. medycyny ratunkowej, anestezjologii i intensywnej terapii oraz ds. chorób zakaźnych

 

- Sąd ustalił między innymi, iż poszkodowany Waldemar G. w dniu 10 lutego 2011 r. powrócił do Niemiec z rejsu z Afryki Zachodniej, który odbywał w ramach pracy. Po zakończeniu rejsu, z uwagi na wystąpienie u jednego z członków załogi zakażenia malarią cała załoga została po powrocie do Niemiec skierowana na badania kontrolne. Wynik badania kontrolnego z dnia 15 lutego 2011 r. u poszkodowanego był negatywny, niemniej jednak zalecono powtórzenie badania, jeśli pojawią się objawy.

 

- Następnie w dniu 22 lutego 2011 r. u poszkodowanego po raz pierwszy pojawiła się gorączka i bóle głowy. Powód nie konsultował się wówczas z lekarzem, gdyż myślał, że się przeziębił. W dniu 24 lutego 2011 r. u poszkodowanego występowały dodatkowo dreszcze i wymioty. Objawy prezentowane przez niego były objawami stwierdzanymi w przebiegu malarii. Małżonka poszkodowanego wezwała karetkę pogotowia. Lekarz pogotowia ratunkowego został poinformowany, że poszkodowany wrócił z rejsu z Afryki. Na podstawie wywiadu i objawów klinicznych lekarz wykluczył malarię. Lekarz pracował wcześniej jako lekarz okrętowy. Mimo uzyskania informacji o pobycie pacjenta w strefie tropikalnej, rozpoznał on grypę żołądkową, mimo, że poszkodowany nie przejawiał w tym dniu podstawowego objawu dla grypy żołądkowej, jakim jest biegunka.

 

- W dniu 27 lutego 2011 r. doszło do gwałtownego pogorszenia stanu z utratą przytomności. W związku z powyższym poszkodowany został przetransportowany karetką pogotowia do szpitala w Tczewie. Poszkodowany znajdował się w stanie zagrażającym jego życiu i zdrowiu. Po uzyskaniu badań potwierdzających malarię poszkodowany od 28 lutego 2011 r. był leczony na Oddziale Intensywnej Terapii Kliniki Medycyny Hiperbarycznej i Ratownictwa Morskiego w Gdyni. Leczenie poszkodowanego następnie trwało w kolejnych szpitalach na terenie województwa pomorskiego, a od 22 kwietnia 2011 r. poszkodowany przez kolejne miesiące był leczony w szpitalach na terenie Niemiec. U poszkodowanego stwierdzono 100 proc. trwałego uszczerbku na zdrowiu. (...)

 

- Prokuratura Rejonowa w Tczewie w związku z opieką medyczną udzieloną poszkodowanemu wszczęła dochodzenie pod sygn. akt Ds.1171/12. Lekarzowi pogotowia przedstawiono zarzut popełnienia czynu z art. 160 § 1 i 3 k.k. polegającego na bezpodstawnym wykluczeniu u chorego malarii pomimo objawów malarii i uzyskania informacji od żony poszkodowanego, iż mąż wrócił z Afryki oraz, że u innego marynarza przebywającego z mężem na statku została rozpoznana malaria. W związku ze śmiercią lekarza pogotowia postępowanie w tej sprawie zostało umorzone.

 

- Sąd Okręgowy w Gdańsku wyrokiem z dnia 10 września 2020 r. zasądziła na rzecz pierwszego powoda, ubezpieczyciela, kwotę 108.252 euro  z odsetkami tytułem odszkodowania i na rzecz drugiego powoda – poszkodowanego kwotę 250.000 zł z odsetkami tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i cierpienia, oddalając powództwa w pozostałej części.  Powyższe kwoty stanowią połowę dochodzonych sum, gdyż Sąd uznał, iż poszkodowany w 50 % przyczynił się do powstania szkody, a w pozostałej części odpowiedzialność ponosi pozwany.

 

- Sąd ustalił głównie w oparciu o dokumentację medyczną i  opinie biegłych lekarzy sądowych, iż opóźnienie rozpoznania malarii i wdrożenia właściwej terapii przeciwmalarycznej miało istotny wpływ na przebieg choroby i długość leczenia, a tym samym skutki dla zdrowia poszkodowanego .

Sąd wskazał, iż na opóźnienie postawienia diagnozy wpłynęły dwa elementy:

1) niezastosowanie się poszkodowanego do zaleceń lekarza z Niemiec, który zalecił powtórzenie testów przeciwmalarycznych w przypadku pojawienia się objawów niepokojących, przy czym te testy powinny być wykonane bezzwłocznie, gdy pojawiła się wysoka gorączka w dniu 22 lutego 2011 r.

2) niepodjęcie diagnostyki i leczenia w warunkach szpitalnych będące wynikiem pozostawienia poszkodowanego w domu przez lekarza, pracownika Pogotowia Ratunkowego w Tczewie, który w dniu 24 lutego 2011 r. był wezwany do pacjenta i pomimo objawów takich jak ból głowy, gorączka, dreszcze i wymioty, wraz z informacją o powrocie z Afryki, zgodnie ze sztuką lekarską nie skierował poszkodowanego na badania w kierunku malarii i nie podjął decyzji o jego hospitalizacji . 

 

- Biegli sądowi podkreślali, iż w przypadku malarii istotną rolę pełni szybkie podjęcie leczenia przeciwmalarycznego wraz z pojawieniem się pierwszych objawów, a zwłoka w tej mierze powoduje znaczne pogorszenie jej przebiegu z dalekosiężnymi skutkami dla życia i zdrowia chorego.

 

- W toku sprawy kwestią sporną pozostawał ważki fakt, czy lekarz pogotowia w dniu 24 lutego 2021 r. był poinformowany przez żonę poszkodowanego o powrocie poszkodowanego z rejsu Afryki i rozpoznaniu u innego marynarza przebywającego na statku z poszkodowanym malarii. W tej mierze Sąd dał wiarę zeznaniom żony poszkodowanego, gdyż w dokumentacji medycznej z dnia 24 lutego 2011 r. figurowała adnotacja lekarza, iż pacjent powrócił z Afryki. Nadto biegli sądowi wskazali, iż zgodnie ze sztuką lekarską przy objawach prezentowanych przez poszkodowanego z uwzględnieniem samej informacji o powrocie z Afryki powinna była być zlecona przez lekarza pogotowia ratunkowego diagnostyka w kierunku malarii.

 

- Wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku został zaskarżony przez pozwanego i powoda - ubezpieczyciela do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Obie apelacje zostały oddalone, w związku z powyższym wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku jest prawomocny. Akta tej sprawy znajdują się w Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku i w kwestii pytań, czy w sprawie zostały wniesione skargi kasacyjne proszę zwrócić się do rzecznika prasowego Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.

 

Rzecznik prasowy ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Gdańsku

sędzia Łukasz Zioła


Podziel się
Oceń

Reklama