wtorek, 16 kwietnia 2024 15:43
Reklama

FELIETON: Czy mamy spadać do Gdańska lub gdzie indziej?

Pandemia spowodowała, że jesteśmy spragnieni imprez masowych oraz kontaktów twarzą w twarz z innymi ludźmi. W najbliższych miesiącach nie będziemy narzekali na brak sportowych imprez masowych. Rozpoczęły się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej z udziałem polskiej drużyny, za sobą mamy ligę narodów w piłce siatkowej, przed nami kolejna uczta tenisowa, Wimbledon z udziałem naszych zawodników, a co najważniejsze olimpiada w Tokio.
  • Źródło: Gazeta Tczewska
FELIETON: Czy mamy spadać do Gdańska lub gdzie indziej?

Nawet tych, którzy na co dzień lub wcale nie interesują się sportem pochłania atmosfera imprez sportowych, a szczególnie, kiedy Polacy odnoszą sukcesy. W pewnym sensie sport, rywalizacja sportowa jest fenomenem, który łączy ludzi bez względu na przekonania polityczne czy wyznanie budując silną wspólnotę. Może dlatego ci, którzy nie mają nic do zaproponowania, tylko chęć bycia u władzy, nie są specjalnie zainteresowani budowaniem wspólnoty przez rozwijanie na przykład sportu lokalnego. Jednak jeżeli pojawia się sukces sportowy, to chętnie się z bohaterem sukcesu fotografują.

Wielokrotnie zwracałem uwagę, że silna lokalna wspólnota to zagrożenie dla wielu miernych polityków lokalnych. Dotyczy to również Tczewa. Przykładów na rozbijanie wspólnoty w kontekście sportu można mnożyć wiele.  Jedna z najbardziej bulwersujących spraw ostatniego czasu, to wycofanie piłkarek ręcznych Sambora Tczew z rozgrywek o Superligę Piłki Ręcznej, na którą mieliśmy ogromną szansę. Powód brak zabezpieczonych środków w wysokości 1 miliona złotych na sezon! Nie będę tego wątku rozwijał, ponieważ pisałem o tym we wcześniejszym felietonie. Muszę jednak zwrócić uwagę, że nasz niedaleki sąsiad, jakim jest miasto Kwidzyn i jej mieszkańcy są dumni z posiadania drużyny piłki ręcznej MMTS Kwidzyn w Superlidze. Dlaczego? Między innymi dlatego, że miasto przez ostatnie 9 lat wsparło klub kwotą 20 milionów złotych, a na kolejne 3 lata przewidziało wsparcie w wysokości 2 milionów złotych. To jest bardzo pozytywny przykład, jak traktuje się wspólnotę lokalną.

Tczewscy włodarze nie są w stanie pojąć i zrozumieć, jak można wydać 20 milionów złotych. żeby mieszkańcy dobrze się bawili i byli dumni z zespołu, który jest chlubą miasta i najlepszą jego promocją. Dla tczewskich włodarzy kulą u nogi od początku był stadion przy ulicy Bałdowskiej. Najpierw dążyli do zaorania tego terenu i postawienia kolejnych blokowisk. Gdy się to nie udało pod naciskiem społeczności lokalnej, zafundowano mieszkańcom stadion lekkoatletyczny (przepraszam piłkarsko-lekkoatletyczny) najniższej możliwej klasy z zapleczem urągającym nawet głębokiej prowincji. Chyba tylko po to, aby zamknąć usta mieszkańcom i żeby się odczepili. Na budowę stadionu nie potrafiono przeznaczyć nawet kwoty zbliżonej do budowy wiaty parkingowej przy dworcu, czyli 13 milionów złotych!  Można zadać sobie pytanie - dlaczego? Być może dlatego, że parking służy temu, iż jak się komuś nie podoba w Tczewie, to ma parking przy dworcu i niech spada na przykład do Gdańska.  Stadion służy społeczności lokalnej i może budować wspólnotę, a to może stwarzać zagrożenie dla miernych polityków lokalnych. Na marginesie zwrócę uwagę, że zbudowane na stadionie zaplecze urąga mojej godności i zapewne nie będę z niego korzystał, ale patrząc na koszty i przyszłość to może taniej i lepiej byłoby postawić trzy domki holenderskie po jednym dla drużyn i jeden dla sędziów, a w oknach zawiesić piękne koronkowe firanki z motywem kociewskim.

Będąc pod wielkim wpływem ratusza warszawskiego, może tczewscy włodarze zasugerowali się ruiną stadionu  Skry Warszawa i doszli do wniosku, że wystarczy kolorowa bieżnia i gawiedź będzie się cieszyła. Jak widać, nawet sukcesy tczewskich sportowców nie mają żadnego znaczenia na postawę lokalnych włodarzy? Chociażby wspomniane piłkarki ręczne, sukcesy wioślarzy, których zaplecze treningowe powinno zawstydzać włodarzy. Czy ktoś słyszał, żeby miasto włączyło się w profesjonalną promocję sportu lokalnego? Niedawno w Tczewie odbyły się duże, międzynarodowe zawody w Judo, w których wzięło udział około 800 zawodników. Pytam, jaki był udział miasta w tym przedsięwzięciu? Dlaczego w kalendarzu biegów Grand Prix Kociewia 2021 nie ma Tczewa? Chociaż są wszystkie znaczące ośrodki regionu. Czy dlatego, że jeden z organizatorów jest nielubiany przez włodarzy Tczewa czy może dlatego, że uznano, iż Tczew należy do Mazowsza? Przykładów mógłbym mnożyć jeszcze wiele.

Na zakończenie muszę jeszcze przypomnieć o „przystani”, która również powinna być związana ze sportem. Ponieważ na budynku w dalszym ciągu widnieje baner informujący o sprzedaży tego obiektu, to mam nieodparte wrażenie, iż włodarze przyjęli zasadę na przeczekanie i zmęczenie tematem robiąc dalej swoje i nie licząc się z opinią oraz interesem mieszkańców.

 „Chleba i Igrzysk” - hasło rzymskiego pospólstwa domagającego się rozrywek i zaspokojenia potrzeb materialnych myślę, że dzisiaj zmieniło swoje znaczenie. Sport buduje wspólnotę, jest najlepszą promocją i wielkim biznesem, szansą dla ludzi pracowitych i kreatywnych, ale jest również zagrożeniem dla miernot, które boją się silnej wspólnoty. Być może, dlatego sport jest niemile widziany w Tczewie.

 

[email protected]

https://www.facebook.com/olek.wojciechowski.1829/


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
klam 28.06.2021 21:53
dobre

Reklama