sobota, 20 kwietnia 2024 09:25
Reklama

FELIETON. Dawanie pieniędzy to demoralizacja samorządów

Wsparcie samorządów środkami Unii Europejskiej wydaje się na pierwszy rzut oka bardzo korzystne dla społeczności lokalnych. Jednak osobiście uważam, że niesie za sobą bardzo wiele zagrożeń, a w wielu przypadkach powoduje wręcz hamowanie rozwoju, wysyp nietrafionych i niezrozumiałych inwestycji.
  • Źródło: Gazeta Tczewska
FELIETON. Dawanie pieniędzy to demoralizacja samorządów

Urzędnicy samorządowi praktycznie nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za to, jak są wydawane unijne pieniądze. Przykładem może być Tczewska „Przystań Nadwiślańska”, która została wybudowana przy wsparciu środków Unii Europejskiej. Niestety obiekt nigdy nie stał się prawdziwą przystanią i głównie pełnił funkcję restauracji. Jaką korzyść obiekt przyniósł mieszkańcom i miastu? Ponieważ nadzór instytucji unijnej nad środkami i projektem „Przystań Nadwiślańska” zakończył się, włodarze Tczewa postanowili sprzedać ten obiekt za cenę wywoławczą 1,5 miliona złotych, gdzie cena wybudowania 13 lat temu wynosiła około 6 milionów złotych. Czy to jest gospodarność i dbanie o interes mieszkańców? Tak atrakcyjny obiekt z bardzo dobrą lokalizacją powinien zasilić zasoby miasta i służyć mieszkańcom i przyjezdnym. 13 lat nieudolnego zarządzania tym obiektem mogłoby w pewnym stopniu być usprawiedliwieniem chęci sprzedaży. Jednak nie może to być usprawiedliwieniem dla osób odpowiedzialnych, które nie potrafiły i nie potrafią zarządzać przystanią i dlatego chcą ją sprzedać. I to jest chyba najprostsza odpowiedź, ale być może nie jedyna. Zdumiewająca jest postawa prezydenta Tczewa? W ostatnich miesiącach wyremontowano dwie ulice prowadzące między innymi do „Przystani Nadwiślańskiej”, czyli atrakcyjność obiektu jeszcze bardziej wzrosła. Jednak pan prezydent dąży koniecznie do sprzedaży, dlaczego? Skoro miasto jest ubogie w tego typu obiekty.

Zdumiewa beztroska poniesionych ogromnych kosztów na inny projekt - „rowery elektryczne Mevo”. Koszt projektu to około 60 milionów złotych. Również brali udział w tym projekcie włodarze Tczewa. Czy ktoś poniósł odpowiedzialność za bankructwo tego projektu, bo chyba tak należy to nazwać? Wrócę jednak do moich przemyśleń związanych ze wsparciem środkami unijnymi jak również z budżetu centralnego dla samorządów. Zapowiedzi utworzenia kolejnych spółek przez ratusz - spółka „ basenowa”, „mieszkaniowa” oraz spółka związana z „zieloną energią”, które mają zostać wsparte środkami z Unii Europejskiej oraz budżetu centralnego mogą niepokoić. Nie dość tego w kolejce zapewne są środki na odbudowę mostu. W zasadzie, jako społeczność lokalna powinniśmy się cieszyć, że mają napłynąć do miasta tak ogromne środki.  Problem jednak jest w tym, że po zrealizowaniu projektów (jak pokazuje przykład „Przystani Nadwiślańskiej”) inwestycje pozostają poza kontrolą.

Moim zdanie problem jest jeszcze głębszy. Zasilanie samorządów w ogromne środki z zewnątrz prowadzi do niszczenia wspólnoty i zatracenia konieczności dbania o lokalnych przedsiębiorców. Wręcz prowadzi to do agresywnej i aroganckiej polityki wobec tej lokalnej grupy społecznej. Po co dbać o małe i średnie firmy lokalne? Czy potrzebne są prężne firmy lokalne płacące podatki? Prężni przedsiębiorcy to dla włodarzy problem, ponieważ mogą mieć wpływ na pośrednią kontrolę władz samorządowych. Po co budować wspólnotę, to również problem i mniejsze szanse na wygranie wyborów. Władze lokalne doskonale sobie radzą mając wpływy ze środków finansowych między innymi spółek komunalnych, wsparcia ze środków centralnych i Unii Europejskiej. Do tych zachowań włodarzy doskonale pasują słowa jednego z przedstawicieli schyłku bolszewickiego systemu Jerzego Urbana „…Rząd sam się wyżywi…”. Miasto powinno przede wszystkim bogacić się i rozwijać bogactwem swoich mieszkańców, a nie dotacjami z zewnątrz, które demoralizują lokalnych włodarzy, którzy zapominają o przedsiębiorcach i społeczności lokalnej. Dotacje powinny być czymś ekstra, co daje wisienkę na torcie. Jednak do takich zachowań potrzebna jest silna wspólnota i dojrzałość włodarzy. Niestety, jedno i drugie praktycznie nie istnieje za sprawą lokalnej polityki.

 

      [email protected]

  https://www.facebook.com/olek.wojciechowski.1829/

 


Podziel się
Oceń

Reklama