czwartek, 28 marca 2024 15:55
Reklama
Reklama

Zbrodnia z Archiwum X. Nadal nie wiemy kto zabił Wandę Kołodziejek...

Tajemnica zabójstwa 74-letniej Wandy Kołodziejek, która została zamordowana 3 sierpnia 1989 r. do tej pory nie została odkryta. Znaleziono ją martwą w wannie we własnym mieszkaniu, w bloku przy ul. Konarskiego 9 c w Tczewie. Zwłoki znaleziono 4 sierpnia ’89.
Zbrodnia z Archiwum X. Nadal nie wiemy kto zabił Wandę Kołodziejek...

Autor: Archiwium/Z. Mocny

Przyczyną zgonu było uduszenie. Złamanie kości gnykowej i m.in. Żeber wykazała późniejsza obdukcja. Obecnie sprawą zajmuje się policyjna grupa tzw. Archiwum X z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Prowadzone są działania operacyjne, ale kryminalnie nie chcą zdradzić szczegółów. Dowiedzieliśmy się, że akta sprawy trafiły do jednej z prokuratur. Czasu na rozwiązanie sprawy jest coraz mniej. Niedługo minie 31 lat od tej wstrząsającej zbrodni, która została popełniona w bloku przy samej głównej ulicy os. Czyżykowo.

Ostatni raz widziana żywa...

Z przeprowadzonego śledztwa wynika, że ostatni raz widziano ją żywą w czwartek 3 sierpnia, pomiędzy godz. 11.00 a 12.00. Tego dnia odwiedziła ją jej opiekunka, jak podają media - Nina, która opiekowała się kobietą, sprzątała jej mieszkanie i robiła drobne zakupy. Tego samego dnia pani Wanda, ofiara zbrodni dzwoniła do bratanka lub siostrzeńca. Zagadkowy wydaje się fakt, że był on wtedy szefem tczewskiej prokuratury, który uczestniczył także w oględzinach miejsca zbrodni.

Pani Nina 3 sierpnia o godz. 11.00 zapukała do drzwi swojej podopiecznej, ale nikt nie odpowiadał na wezwania. Przyniesiony nawóz do kwiatów został zawieszony na klamce mieszkania, lecz opiekunka za jakiś czas stwierdziła, że widnieje ona tam nadal, co bardzo ją zaniepokoiło. Zaczęła dopytywać lokatorów blokowiska czy widzieli czasem panią Wandę. Usłyszała od sąsiadów, że wróciła do domu.

Pani Nina postanowiła wejść do mieszkania Pani Wandy przy użyciu dodatkowych kluczy. Wewnątrz panował porządek, co zdaniem śledczych nie było naturalne, bo zamordowana np. Zawsze pozostawała buty odrzucone na bok, w nieładzie. Do tego balkon był otwarty. Pani Wandy w pokojach nie było, wobec czego opiekunka sprawdziła łazienkę - i tam dokonała makabrycznego odkrycia. Ciało nosiło ślady uduszenia i było zanurzone w płytkiej wodzie w wannie. Późniejsze śledztwo wykazało, że pękniętą kość gnykową, co było bezpośrednią przyczyną uduszenia.

Dodajmy, że teza o uduszeniu nie była wcale oczywista. Z uwagi na fakt, że nie odnaleziono śladów walki początkowo zakładano wypadek w wannie.

 

Kim był zegarmistrz? Czy chodziło tylko o rabunek?

Okazało się, że skradziono pieniądze i biżuterię. Zdaniem śledczych swojego oprawcę denatka najprawdopodobniej dobrze znała, gdyż nie doszło do włamania. Nie miała też w zwyczaju wpuszczania osób, których nie znała. Była osobą bardzo ostrożną. Miała też w zwyczaju nie przyjmować klientów o tej samej godzinie. Zależało jej by nikt nie kojarzył ludzi, którzy ją odwiedzali.

Pani Wanda gdy żyła parała się handlem. Pytanie czy zabójstwo miało związek z podejmowaną pracą nadal pozostaje otwarte. Nie było to jednak najzwyklejsze handlowanie, bo sprzedawała pamiątki, które udało jej się kupić podczas zagranicznych wojaży. Drobiazgi takie jak biżuteria oraz waluta obca też skupowała, a następnie sprzedawała drożej. Zbrodnia mogła mieć zatem podłoże rabunkowe, gdyż z mieszkania zniknęły złote monety, złota biżuteria i prawdopodobnie pieniądze, co jednak trudno teraz ustalić po tylu latach...

Kolejną zagadką śledztwa jest rola tajemniczego „zegramistrza” partnera interesach, o którym nie mówiła zbyt dobrze. Kim był ów „zegarmistrz” nadal pozostaje zagadką do rozwikłania.

Niestety ówcześni sąsiedzi nie wiedzą nic o sprawie. Można podejrzewać, że zamordowana znała swojego oprawcę, bo w mieszkaniu nie odnaleziono śladów włamania, co więcej drzwi były podobno otwarte.

Pojawiają się pogłoski na temat sprawy. Wszystkich ciekawi alibi pani Niny (była tylko rano, a do mieszkania weszła później). Nadal poszukiwani są świadkowie. Kryminalni skupiali się podczas wznowionego śledztwa na złotych przedmiotach, które zostały skradzione, bo mogły pojawić się na czarnym rynku i teoretycznie mogłyby doprowadzić do sprawcy. Przypomnijmy, że jednym z bardziej charakterystycznych przedmiotów był szwajcarski zegarek...

Niestety brak sukcesów ze strony grupy z Komendy Wojewódzkiej z Gdańska skłania raczej do wniosku, że zbrodnia ta pozostanie niewykryta...

 

 

Wawrzyniec Mocny

Żródło: Facebook/KWP Gdańsk



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Mulder 22.05.2020 10:06
Ciekawa sprawa. Fajnie napisany tekst. Oby sprawa się wyjaśniła i oby nie doszło do przedawnienia. Jedno jest pewne zabił ją ktoś kto ją znał...

Czytelnik 22.05.2020 11:41
Panie/Pani Mulder, daj Boże, aby po upływie ponad 30 lat, sprawca (sprawcy) tamtej okrutnej zbrodni został schwytany i osądzony. A tym bardziej, aby nie doszło do jej przedawnienia. Daj Boże! Zapewniam, że w tej sprawie jesteśmy zgodni. Jednocześnie chciałbym Panu/Pani zwrócić uwagę, że w przypadku notatki na temat m***stwa - nie wypada używać określenia: "fajnie napisany tekst". Po prostu - nie wypada!

Czytelnik 22.05.2020 05:01
Przeczytałem treść powyższej notatki. Wskazanym byłoby, aby jej autor, jak najszybciej zapoznał się z zasadami pisowni języka polskiego, przynajmniej w stopniu elementarnym. Czynności operacyjne w omawianej sprawie, prowadzone przez funkcjonariuszy z tzw. Archiwum X KW Policji w Gdańsku, są bardzo istotne. Ale niemniej ważne, jest również odpowiednie (w sensie poprawności językowej) informowanie o tym społeczeństwa, także na portalach internetowych.

Reklama