czwartek, 28 marca 2024 13:22
Reklama
Reklama

FELIETON. Wpływ koronawirusa na rynek pracy

Na razie negatywne skutki dla każdego mieszkańca, jakie niesie za sobą koronawirus to niedogodności życia codziennego związane z ograniczeniami. Jednak uważam, że czekają nas głębsze perturbacje na rynku pracy, które wprowadzą przede wszystkim małe i średnie firmy w trudny okres.
  • Źródło: Gazeta Tczewska
FELIETON. Wpływ koronawirusa na rynek pracy

Rynek pracy kurczy się już obecnie, a uważam, że jest to dopiero początek. Ostatnie statystyki pokazują, że w Tczewie przybyło w ostatnim kwartale 161 bezrobotnych. Czy to dużo? Najwięcej w powiecie tczewskim. Poza tym myślę, że pierwszy kwartał nie odzwierciedla obecnej, prawdziwej sytuacji na rynku pracy. Spustoszenie, jakie niesie w gospodarce całego kraju koronawirus, dotknie niestety nas wszystkich. Media podają, że w USA tylko w ciągu jednego miesiąca pracę straciło około 22 miliony ludzi. Jest to dramat bardzo wielu ludzi, ale trzeba również zwrócić uwagę, jak elastyczna jest gospodarka USA i szybko przystosowująca się do danej sytuacji. Zapewne, po zakończeniu kryzysu związanego z koronawirusem, nastąpi tam równie dynamiczny wzrost zapotrzebowania na pracowników przy wsparciu władz federalnych i przede wszystkim władz lokalnych.

Dlaczego o tym piszę w kontekście naszych spraw lokalnych? Już widzę, jak odzywają się głosy, co ten pisze, porównuje gospodarkę USA do lokalnej gospodarki Tczewa. Uczono mnie, że zawsze należy równać do najlepszych i czerpać z nich wzory, oczywiście nie bezkrytycznie. Otóż w USA są również takie miasta jak Tczew, nie tylko Nowy Jork czy Los Angeles. Przedsiębiorca mały i średni, szczególnie w takich miejscowościach, dający miejsca pracy, płacący podatki jest szanowany i może liczyć na wsparcie lokalnych władz. Taki model pozwala szybko podnieść się z kryzysu. A jak jest u nas, co mają do zaproponowania lokalni włodarze na teraz i na przyszłość? Jaki jest stosunek do małych i średnich przedsiębiorców? Należy cofnąć się do okresu lat 90, kiedy bardzo wielu przedsiębiorców lokalnych, tych małych i średnich uczestniczyło w życiu miasta, wspierając różne inicjatywy społeczne, kulturalne, gospodarcze. Z tego, co pamiętam była izba gospodarcza. Należy pamiętać, że były to bardzo trudne czasy. Wychodzenie z gospodarki komunistycznej, bezrobocie sięgające 30%. Kto wtedy dawał miejsca pracy, kto zaczął płacić podatki ( bo komuniście nie znali takich pojęć), kto zaczął utrzymywać lokalną administrację samorządową, która rozrosła się dzisiaj do rozmiarów absurdu, w końcu - kto kreował inicjatywy gospodarcze jak np. „forum gospodarcze”, czy inicjatywy kulturalne jak „Zdarzenia”, które zostały odnotowane w skali kraju. Co zostało z tamtego okresu. Czy wszyscy ci mali i średni przedsiębiorcy tamtego czas byli głupi i nie potrafili prowadzić własnych firm? Prawie nikt nie przetrwał w strukturze z tamtych lat (temat na inny felieton). Dlaczego do tego nawiązuję? Wydawało się w tamtym okresie, że po głębokiej komunie doceniono rolę małego i średniego przedsiębiorcy. Mam wrażenie, że pogardliwe określenie „ prywaciarz” z lat komunistycznych w odniesieniu do małych przedsiębiorców wróciło i nie wiem, czy i na jaką pomoc mogą liczyć. Jako mieszkańcy musimy pamiętać, że to właściciele małych i średnich firm są emocjonalnie związani z terenem, na którym funkcjonują, niejednokrotnie ryzykując całym swoim majątkiem i prestiżem, a w dobie kryzysu zrobią wszystko co możliwe, żeby utrzymać swoje firmy, a przy tym miejsca pracy. To jest naturalna konsekwencja. Niestety, przy tak głębokim kryzysie, bardzo wielu wpadnie zapewne w kłopoty. Obym się mylił. Jednak, co za pomoc proponują przedsiębiorcom włodarze. Nie chcę rozwodzić się nad tym tematem, ale zadam jedno proste pytanie: padła propozycja pomocy w postaci zwolnienia z czynszu za lokale wynajmowane od miasta przez przedsiębiorców. A teraz pytanie, ilu przedsiębiorców skorzysta z tej ulgi i jaka wysokość tej ulgi bedzie? Czy nie jest to manipulacja lub pogarda wobec przedsiębiorców , nie wiem może uzyskamy odpowiedź? Prezydent stosunkowo dużego miasta, jakim jest Tczew, dysponujący w swojej kadencji budżetem ponad miliarda złotych, ogłasza pomoc dla przedsiębiorców moim zdaniem nijaką. Jestem ciekaw opinii samych przedsiębiorców, niestety ci, z którymi rozmawiałem podzielają mój pogląd. Czy włodarze będą tak powściągliwi jak i ich pomoc, w egzekwowaniu podatków czy innych należności, wobec przedsiębiorców, którzy wpadli w kłopoty, podczas pandemii? Od ludzi, którzy dają nam pracę. Osobiście wątpię.

 

Olek Wojciechowski

[email protected]

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama