czwartek, 25 kwietnia 2024 17:26
Reklama

AWANGARDA TWÓRCÓW LOKLANYCH. Nasza rozmowa z Markiem Plutowskim: "Chciałbym na zawsze pozostać zwykłym chłopakiem"

TCZEW. Z Markiem Plutowskim, tczewskim wokalistą, autorem mądrych tekstów i dobrej muzyki, rozmawiamy o muzycznej pasji, rodzącej się popularności, a także o...wypożyczaniu emocji.
AWANGARDA TWÓRCÓW LOKLANYCH. Nasza rozmowa z Markiem Plutowskim: "Chciałbym na zawsze  pozostać zwykłym chłopakiem"

Autor: Redakcja

 - Już niedługo kolejny teledysk oraz pierwsza solowa płyta. Czy na Kociewiu rodzi się kolejna gwiazda polskiej muzyki?

 - Określenie "gwiazda" chyba nigdy nie będzie dobrym w moim przypadku. Wychowałem się w skromnej rodzinie, gdzie uczono mnie, że każdy człowiek jest równy - nie ma lepszych i gorszych. Są jednak tacy, którzy wykorzystują swój czas lub oddają go na zatracenie. A ja - chciałbym na zawsze pozostać zwykłym chłopakiem, którego muzyka daje dobrą energię oraz pomaga przeżyć trudne chwile w życiu.

- O czym opowiadasz w swoich tekstach? Skąd czerpiesz inspiracje?

- Jakiś czas temu doszliśmy do wniosku, że każda z moich dotychczasowych piosenek coś krytykuje. To prawda. Dzieje się tak jednak dlatego, że zupełnie nie interesuje mnie śpiewanie o niczym. Zawsze wierzyłem, że moje teksty mają moc, przekaz, że edukują. To nie tak, że urosłem w piórka i uważam, że wszystko wiem najlepiej. Gwarantuję - wciąż wiem o tym świecie zbyt mało. W utworach staram się więc stawiać siebie na równi z odbiorcą, dając niejako pretekst do wspólnych przemyśleń na ważne tematy dotyczące nas samych oraz otoczenia, w którym żyjemy.

 - Czym zajmujesz się na co dzień?

 - Na co dzień zajmuję się projektowaniem stron internetowych dla firm z całej Polski. Na moje szczęście żyjemy w czasach, w których pieniądze można zarabiać nie wychodząc nawet z domu - w moim przypadku z wynajmowanego biura. Oprócz tego staram się być przykładnym i kochającym mężem. Jeśli chodzi o wolny czas, spędzam go na korcie tenisowym.

 

 - Jaką rolę w Twoim życiu odgrywa muzyka?

- Muzyka zawsze odgrywała bardzo dużą rolę w moim życiu - nawet zanim zacząłem ją realnie tworzyć. Muzyka to dla mnie taka biblioteka, z której wypożyczamy emocje. Każdy z nas dostosowuje ją bowiem do stanu, w którym aktualnie się znajduje. Szkoda tylko, że tak rzadko wykorzystujemy ją do poprawy humoru, a tak często do dalszego pogłębiania naszego smutku.

 

 - Jak zaczęła się ta przygoda/ pasja, miłość? Zawsze chciałeś być muzykiem?

- W związku z tym, że moja mama długo pracowała, jako informatyk, już od najmłodszych lat swoje zainteresowania kierowałem w stronę komputerów i Internetu. Zawsze myślałem też o własnym biznesie, bo przerażała mnie perspektywa przyporządkowywania się komuś nade mną. Teraz te plany świetnie się połączyły. Muzyką zaraził mnie brat, który jako pierwszy zaczął grać na gitarze (chociaż podobno muzyka w naszym domu była już od pokoleń). To był strzał - pewnego dnia w głowie pojawiła się myśl: "Chcę mieć swoją gitarę". Kolejnego dnia zebrałem wszystkie swoje oszczędności i po prostu ją kupiłem.

 - Od tamtej pory sam tworzysz muzykę?

- Autentyczność - dla mnie nie ma i nigdy nie będzie innej drogi. Dlatego stawiam tylko i wyłącznie na swoje teksty i tworzoną przez siebie muzykę. Od jakiegoś czasu siedzi mi w głowie slogan: "Rozdaję emocje". I za wszelką cenę chciałbym, aby te emocje były szczere. Jeśli chodzi o aranż - nie tworzę go sam, ale jest zawsze pod moim ścisłym nadzorem - tak aby pełnił jedynie funkcję dopełnienia przekazywanych przeze mnie emocji.

- Jak wyglądały etapy Twojego rozwoju?

- Jest wielu świetnych muzyków, którzy wciąż czekają na "idealny" moment, aby pokazać się światu. Dla mnie nie ma idealnych momentów - trzeba po prostu zacząć. I z taką myślą wyruszyłem do Osso Studio w Gdańsku - zupełnie "goły", bez doświadczenia, bez umiejętności - ale za to z dużym pokładem nadziei. Trafiłem tam na Dawida Gorgolewskiego - bardzo dobrego człowieka, który zauważył u mnie ten muzyczny zapał i zrobił naprawdę wiele, abym z czasem mógł czerpać z muzyki jeszcze więcej satysfakcji.

- Jakie nadzieje pokładasz w muzyce? Czy w obecnym świecie można z tego wyżyć?

- Nie wiem. Nie wpisywałem nigdy w Google "Ile zarabia piosenkarz?" ;). A to dlatego, że nigdy nie patrzyłem na muzykę przez pryzmat pieniędzy. Ba - nie patrzyłem nawet przez pryzmat popularności. Cel był jeden - zostawić na tym świecie coś po sobie, coś niematerialnego, czego nie da się sprzedać, coś co będzie istnieć dopóty, dopóki będzie mieć wartość dla ludzi.

- Kto wspiera Cię najbardziej w tej pasji?

- Oprócz wspomnianego przeze mnie wcześniej producenta muzyki, z pewnością oparcia mogę szukać również wśród najbliższych - poczynając od mojej Marty, rodziców, braci, po dalszą rodzinę i przyjaciół. Cieszę się, że nie przemawia przez nich zazdrość czy zawiść, a moja działalność jest tylko i wyłącznie motywacją do realizowania ich własnych celów.

- Ostatnio można zauważyć duże zainteresowanie w mediach społecznościowych Twoją osobą i Twoją muzyką. Popularność cieszy czy męczy?

- Ogromnie cieszę się z faktu, że moją muzyką przyciągam do siebie tylu ludzi. Nie mogę jednak zapomnieć o dużym wkładzie lokalnych mediów, włodarzy miasta oraz mojego brata, który zawodowo zajmuje się promowaniem tego typu marek. Jestem im za to ogromnie wdzięczny. Osobiście, podchodzę do tego tematu bardzo spokojnie i po prostu robię to, co kocham. Obserwuję bacznie jak to się rozwija, analizuję, ale sam jeszcze nie wiem, na jakim etapie medialnie chcę się zatrzymać. Wiem jedno, jeśli chodzi konkretnie o muzykę, nie zamierzam z niej już nigdy rezygnować!

- Wróćmy do teledysku. Jak przebiegała praca, skąd pomysł, scenariusz?

- Aby zrobić numer o kanapkach, trzeba mieć "jaja". Już teraz wiem, jakie opinie niesie za sobą ten projekt. Nie są one jednak zbyt dotkliwe, bo wychodzą od ludzi, na których zupełnie mi nie zależy. Ponadto już teraz ogromna ilość ludzi pokochała ten kawałek - a przypomnijmy, że nie miał on jeszcze swojej oficjalnej premiery. Zarówno utwór, jak i klip mają przekonać widza do tego, aby robił w życiu to, co lubi i nie przejmował się opinią z zewnątrz; aby pokochał siebie takiego jakim jest i nie próbował zmieniać się dla innych. Osobiście -  odpowiadam za scenariusz i organizację planu zdjęciowego, zdjęcia do teledysku realizował natomiast Mateusz Dziąba (Mateusz Dziąba Produkcja Filmowa).

- Będą kolejne teledyski, koncerty?

Jeśli chodzi o teledyski, mamy już koncepcje na kolejne trzy. Jednak ze względów finansowych, muszą być one rozłożone w czasie. Oprócz "kanapkowego" klipu, w tym roku przewidujemy jeszcze jedną produkcję. Jeśli chodzi o koncertowanie, jest to dla mnie coś niezwykłego, z czego nie chciałbym w tej chwili rezygnować. W planach wrześniowych - koncert w tczewskim pubie Underground. Już niebawem będziemy podawać szczegółowe informacje. Bądźcie czujni!

Dziękujemy za rozmowę.

Anna Czyżewska



Podziel się
Oceń

Reklama