piątek, 26 kwietnia 2024 00:11
Reklama

Jak Armia Czerwona „wyzwalała” Tczew...

12 (11) marca 1945 r. Armia Czerwona zdobyła Tczew, kończąc tym samym pięć i pół roku okupacji niemieckiej. Walki o miasto nie doczekały się jeszcze całościowego opracowania,  dlatego postaramy się je przybliżyć Czytelnikom. Przedstawimy relacje obu stron bitwy o Tczew, które znajdują się w Sekcji Historii Miasta Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tczewie. 
Jak Armia Czerwona „wyzwalała” Tczew...


- Wspomnienia kpt. Gerda Herbiga, dowódcy batalionu szkolnego podchorążych Luftwaffe
(tłumaczenie: Witold Banacki)

"Z samochodu wysiada jakiś oficer i przekazuje mi rozkaz Fuhrera: „Tczew ma być utrzymany. Rozkazuje batalionowi zatrzymać się.” Nie bardzo wierzę w prawdziwość rozkazu. (...) Wydaje mi się on absurdalny. Tczew od kilku godzin jest wolny. Trzeba będzie na nowo, regularnie go zdobywać. Nie ma wyjścia., rozkaz jest rozkazem. Zbieram batalion i wracamy do Tczewa. Moi młodzi żołnierze są chętni do walki, starzy szemrają. Wśród nich są niektórzy należący do III grupy Volkslisty. Zauważyłem także, że z pierwszej kompanii ubyło 30 ludzi. Ci będą podczas marszu przez Tczew zapewne się oddalać i ukrywać. Pójdą do domów i zrzucą mundury, w ubraniach cywilnych będą wtedy Polakami. Zawsze nimi byli. Dzięki Bogu, że teraz w końcu zostaną wyzwoleni. Po kilku dniach będziemy widzieć, jak na wieży ciśnień powiewa biało-czerwona flaga. (...) O godzinie trzeciej nad ranem przystępujemy do wykonania rozkazu. Nasze siły wystarczają jedynie do obsadzenia 100 metrów obu stron drogi i torów, zatem od naszego lewego skrzydła aż do brzegu Wisły cała nasza południowa krawędź miasta zostaje otwarta. Nie możemy zapobiec temu, że nad ranem blisko brzegu Wisły sowiecka piechota zaczyna wdzierać się do miasta. Opanowała domy opuszczone przez nasze poprzednie posterunki. Regularny atak na nasze pozycje nie nastąpił, ale mamy straty w ludziach. Nieprzyjaciel zachodzi nas od tyłu. Dlatego podejmuję decyzję otoczenia mostu prowadzącego ze śródmieścia do strzelnicy. Lotnicy i kilku ss-manów zajmują pozycję w pobliskich domach i w okolicznym terenie. Około 50 metrów dzieli nas od żołnierzy sowieckich, którzy zagnieździli się z drugiej strony torów i na drugim końcu mostu, w położonych tam domach czynszowych. Otworzyliśmy ogień. Ja wraz z moim kolegą wiedeńczykiem przedarłem się przez ogrody i podwórza, dotarliśmy do domu, stojącego dokładnie na rogu ulicy przy moście. Weszliśmy na wyższe piętro, aby stamtąd mieć lepszy widok na okolicę. (...) Widzę potok sowieckich żołnierzy, którzy ciągle wdzierają się od strony Wisły do miasta. Powiadomiono nas, że na ulicy Gdańskiej utworzony przez sztab oddział szturmowy zajął stanowiska obronne, zabezpieczając drogę do dworca kolejowego. Po południu otrzymuję nakaz ewakuacji. Kompanie miały ponownie zebrać się w strzelnicy. Akurat kiedy zaczęliśmy się wycofywać z parku  ostrzeliwano nas. Na szczęście nic się nam nie stało. Gdy doszła do nas trzecia kompania, zaczęliśmy opuszczać miasto. Tczew był już ostatecznie utracony.

- Mjr dypl. Bolesław Dolata, Wojskowy Instytut Historyczny  
„Po odparciu uderzenia hitlerowców o świcie 12 marca rozpoczął szturm. 372 dywizja uderzyła na miasto od południa, zaś 242 dywizja piechoty atakowała zachodnie przedmieścia Tczewa. Dla wzmocnienia załogi miasta Niemcy przerzucają dodatkowo dwa bataliony piechoty.  Siły te nie dotarły jednak do Tczewa,  bowiem zostały rozbite na jego północnych  krańcach. Wkrótce nacierające wojska wdarły się do miasta i w zaciętych walkach ulicznych złamały opór nieprzyjaciela. Kolejny silny węzeł obrony, osłaniający od południa gdański  rejon umocniony padł. 12 marca Tczew odzyskał wolność. Ważną rolę w opanowaniu Tczewa odegrał nocny wypad na tyły hitlerowców wykonany przez batalion piechoty 372 dywizji pod dowództwem majora Siergiejewa. W nocy z 11 na 12 marca utworzona ze składu tego batalionu grupa wypadowa w sile wzmocnionej kompani, pod osobistym dowództwem. majora Siergiejewa, przedarła się przez umocnienia nieprzyjaciela. Wykorzystując głównie opuszczone przez niego transzeje biegnące nad brzegiem Wisły wdarła się do centrum i północnej części miasta, gdzie zdobyła kilka domów i zajęła w nich pozycje obronne. Kiedy w dniu następnym walki o miasto wkroczyły w decydującą fazę ci odważni żołnierze opuścili swe stanowiska i uderzyli na hitlerowców, siejąc ogólną panikę wśród wojsk garnizonu. Ten niespodziewany atak zdezorganizował w poważnym stopniu obronę nieprzyjacielskiej załogi, ułatwiając tym samym głównym siłom wyzwolenie miasta.”

- E. Kosiarz, „Wyzwolenie Polski Północnej”
„11 marca 1945 r. 372 dywizja 2 radzieckiej armii uderzeniowej podeszła pod Tczew. Dowództwo hitlerowskie przygotowało miasto do długotrwałej obrony. Najsilniej umocniona została wschodnia część miasta, położona nad Wisłą, z tego bowiem kierunku dowództwo niemieckie spodziewało się natarcia wojsk radzieckich. Tymczasem jednostki 2 armii uderzeniowej zbliżyły się do miasta od strony południowej. Hitlerowskie ugrupowanie bojowe zostało rozpoznane przez radzieckich zwiadowców. Dowódca jednego z batalionów 372 dywizji, mjr Siergiejew, po zapoznaniu się z pozycjami obronnymi wroga, zaproponował śmiały manewr. Wieczorem 11 marca kompania por. Pieluszkowa wzmocniona 4 karabinami maszynowymi dotarła niepostrzeżenie do okopów niemieckich i nie oddając strzału zlikwidowała czujki, a następnie obsługę dwóch karabinów maszynowych i kilka innych stanowisk ogniowych przeciwnika. Żołnierze przeszli niemieckie okopy ciągnące się wzdłuż lewego brzegu Wisły i przedostali się na tyły niemieckiej obrony. (...) O świcie 12 marca, po silnym przygotowaniu artyleryjskim, do szturmu ruszyły jednostki piechoty. Żołnierze nacierającej od południa 372 dywizji piechoty brawurowym atakiem wdarli się na przedmieścia Tczewa. Od strony zachodniej uderzyli żołnierze 212 dywizji piechoty. Oddziały hitlerowskie broniły się zaciekle. Wówczas do ataku przystąpiła grupa mjr Siergiejewa. Pojawienie się jej na tyłach broniących się wojsk niemieckich wywołało w mieście panikę. Hitlerowcy zaczęli uciekać na północ, a wielu rzucając broń poddawało się do niewoli. Niemcy nie chcieli jednak rezygnować z Tczewa, ważnego węzła komunikacyjnego i wysłali na pomoc dwa bataliony piechoty. Drogę do miasta zagrodziła im jednak grupa por. Pietuszkowa. Niewielki pododdział radziecki powstrzymał ataki tych dwóch batalionów. Przez cztery godziny dzielni żołnierze nieugięcie trwali na posterunkach, by później połączyć się z głównymi siłami nacierających dywizji. W tym czasie opór niemieckiego garnizonu broniącego Tczewa został całkowicie złamany. Miasto zostało wyzwolone.”
 


Podziel się
Oceń

Reklama