Historia Włodka poruszyła cały kraj. Uruchomiono zbiórki pieniędzy oraz książek. Nie byłoby tego, gdyby nie tczewska fotografka Katarzyna Gapska, która w trakcie pracy spotkała mężczyznę, segregującego książki. Powiedział, że właśnie spłonęło jego jedyne źródło utrzymania.
- Byłam chyba piątą osobą, z którą Włodek rozmawiał po spaleniu żuka. Myślałam, że skoro jest takie zainteresowanie, to pewnie ludzie mu pomogą. Napisałam do znajomych, by przynosili książki. Pomyślałam też, że może udałoby się nam zebrać parę groszy i kupić jakieś stare auto. Po 4 dniach w internecie pojawiła się mała wzmianka. Wzięłam sprawy w swoje ręce i na stronie zrzutka.pl zorganizowałam zbiórkę pt. „Na Żuka dla pana Włodka”. Wieść rozniosła się szybko. Zaczęły się tym interesować media, lawina ruszyła. Obecnie na koncie jest ponad 80 tys. zł, a chcieliśmy tylko 3 tys. zł. Książki docierają do nas z całego kraju. Moje studio fotograficzne jest nimi zasypane, nie mamy gdzie ich układać. Gdyby ktoś z Czytelników miał np. miejsce w garażu i mógł je tam przetrzymać, bylibyśmy wdzięczni. (...)
Napisz komentarz
Komentarze