To już koniec akcji „Przez Polskę po Marzenia”. W ostatnim wydaniu GT pisaliśmy o dwóch śmiałkach, którzy wyjechali w podróż życia z Pruszcza Gd. do Nowego Sącza. Do zamknięcia numeru dotarli do Krakowa, czyli czwartego z pięciu etapów podróży.
Jeszcze 100 km i meta
Piątego dnia, Krzysztof i Kamil wstali skoro świt, zmęczeni i obolali. Jeszcze tylko kawa, szybkie śniadanie, wymiana dętki i mogli ruszać w dalszą trasę. W oddali słychać było warkot silników motocykli, które wyjechały z Nowego Sącza, by asekurować śmiałków. Motocykliści z nowosądeckiego klubu motorowerowego punktualnie przybyli pod akademik AGH, gdzie nocowali rowerzyści. Krzysztof już wcześniej, bo w Łodzi, nabawił się kontuzji i o przysłowiowy „włos” był bliski rezygnacji z jazdy. Świadomość pomocy i bliskości mety okazały się ważniejsze niż własne zdrowie.
- Przez ponad 200 km jechałem na rowerze z zapaleniem ścięgna Achillesa i z ogromnym bólem. W Krakowie chcieli założyć mi gips, ale nie mogłem sobie na to pozwolić – mówił podczas finału Krzysztof Zyskowski, pomysłodawca akcji. - Miałem wsparcie w motocyklistach i moim kompanie Kamilu, choć i tu bywało różnie.
Czas na finał
Podczas wjazdu na metę nie zabrakło niczego, zwłaszcza łez i podziękowań za wysiłek, trud i serce do walki. Kolarze ok. godz. 16 zameldowali się w Nowym Sączu, witani brawami i niedowierzaniem, że jednak się udało. (...)
Napisz komentarz
Komentarze