O tej sprawie usłyszała cała Polska. 26 lutego br. mieszkańcy znaleźli w lokalu przy ul. Wyszyńskiego zwłoki mężczyzny, który od dłuższego czasu wegetował w fatalnych warunkach – bez wody oraz energii elektrycznej. Żył m.in. dzięki bezinteresownej pomocy sąsiadów, którzy w okresie największych tegorocznych mrozów, alarmowali służby o wychłodzonym i zaniedbanym mieszkaniu. Jak twierdzą, mimo apelów o pomoc, na miejscu nie pojawił się patrol policji czy funkcjonariusze straży miejskiej. Pod koniec kwietnia ustalono, że 59-latek zmarł wskutek niewydolności krążeniowo-oddechowej, będącej następstwem hipotermii czyli wychłodzenia. W związku z tym gdańscy śledczy badają czy zgon był efektem niedopełnienia obowiązków przez służby czy też nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności. Póki co postępowanie nie zaowocowało zarzutami czy aktem oskarżenia.
- Śledztwo jest w toku. Prowadzone są kolejne czynności, w tym przesłuchiwani są świadkowie – mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. – Obecnie czekamy na informację Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, w sprawie warunków atmosferycznych jakie odnotowano w dniu, w którym mężczyzna zmarł. Temperatura, ale także ciśnienie czy wilgotność miały w tym przypadku duże znaczenie, dlatego ustalamy stan faktyczny. Postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. (...)
Napisz komentarz
Komentarze