Po przejęciu upadłej tczewskiej stoczni przez spółkę Admiral Boats z Bojana, wydawało się, że zakład stanie na nogi, a łodzie rekreacyjne produkowane przy ul. Czatkowskiej wkrótce staną się jedną z wizytówek Tczewa. Niestety tak się nie stało. W kwietniu Admiral Boats złożył wniosek o upadłości spółki. Do tej pory sąd nie rozstrzygnął kwestii, dlatego
Atmosfera jest nerwowa
W maju br., dla ratowania majątku, spółka podjęła decyzję o wydzierżawieniu hal, placów i budynków znajdujących się w Bojanie oraz Tczewie. Nowym podmiotem zarządzającym został Admiral Dystrybucja z siedzibą w Żaganiu. Część załogi musiała pożegnać się pracą.
- Admiral Boats wydzierżawił moce produkcyjne, gdyż nie miał środków na kontynuowanie działalności - mówi Krzysztof Pieczewski, prezes Admiral Dystrybucja, a wcześniej także prezes Admiral Boats. - Spółka, która wydzierżawiła majątek prowadzi obecnie produkcję. Pracujemy mocno, aby ten majątek nie został roztrwoniony.
O kiepskiej kondycji tczewskiej stoczni poinformowali nas pracujący na miejscu ochroniarze.
- Wraz z ogłoszeniem upadłości przestano wypłacać pensje - mówi jeden z zatrudnionych w zakładzie mężczyzn. (...)
Tczewska stocznia znów w tarapatach! Czy nowa spółka uratuje majątek zakładu?
Niepokojące sygnały dobiegają z tczewskiej stoczni. W kwietniu br. spółka Admiral Boats ogłosiła upadłość, kilka miesięcy później zakład został pozbawiony dostaw prądu. - Robimy wszystko co możliwe, by uratować tczewski zakład - mówi prezes Krzysztof Pieczewski. - Sam od czerwca nie pobieram pensji.
- 29.11.2017 05:54 (aktualizacja 04.08.2023 22:29)
Reklama