piątek, 29 marca 2024 08:31
Reklama
Reklama

U progu niepodległości

11 listopada 1918 r. po 123 latach zaborów Polska odzyskała niepodległość. Niestety Tczew, podobnie jak inne pomorskie miasta, musiał poczekać ponad rok na włączenie do odrodzonej Rzeczpospolitej. Te kilkanaście ostatnich miesięcy władzy pruskiej upłynęło na polsko-niemieckich zatargach dotyczących przyszłości miasta.
U progu niepodległości

W trakcie I Wojny Światowej rozwój Tczewa został gwałtownie zahamowany. Lokalne fabryki i przedsiębiorstwa, ze względu na kierowanie surowców strategicznych do przemysłu zbrojeniowego, musiały ograniczyć produkcję. Z tych samych przyczyn znacznie ograniczono inwestycje komunalne, m.in. z powodu braku na cywilnym rynku stali, nie zbudowano nowego zbiornika w miejskiej gazowni. Setki młodych mężczyzn zostało powołanych do armii cesarskiej, co dodatkowo pozbawiło tczewskie fabryki wykwalifikowanych robotników. Wielu z nich poległo, w tym duża liczba Polaków, którzy zginęli walcząc po stronie zaborcy. Nie wiemy jakie dokładnie były straty tczewian w I WŚ, ale zgodnie z danymi statystycznymi pomiędzy 1913 a 1916 ubyło blisko 1000 mieszkańców miasta. Dla uczczenia poległych umieszczano w kościołach tablice z ich nazwiskami. Najwięcej, bo 300 nazwisk, znalazło się w Kaplicy Pamięci Kombatantów w ówczesnym kościele św. Jerzego (dzisiejszy kościół szkolny). Niedobór siły roboczej starano się zrekompensować zatrudniając jeńców z tzw. Irlandzkiej Brygady. Część budynków użyteczności publicznej została zamieniona w lazarety (szpitale polowe) dla rannych żołnierzy. Ci, którzy zmarli z odniesionych ran zostali pochowani na dawnym cmentarzu ewangelickimi (obecnie park im. Kopernika). W 1916 miasto spotkała tragedia nie związana z działaniami wojennymi - spłonął znajdujący się na staromiejskim rynku ratusz, centrum administracyjne Tczewa. Władze miejskie musiały przenieść się do poklasztornego budynku przy dzisiejszym pl. św. Grzegorza. 

Rada Robotnicza i Żołnierska

Na wieść o rewolucji w Niemczech, kiedy to najpierw marynarze, a potem pozostali żołnierze odmówili dalszego udziału w walce, tworząc z robotnikami rady robotnicze i żołnierskie, podobna organizacja powstała w Tczewie. Przejęła ona jurysdykcję nad instytucjami państwowymi i samorządowymi, pozostawiając jednak burmistrza i landrata, którzy publicznie oświadczyli, że otrzymują od rady władzę. 9 listopada 1918 grupa robotników i zrewoltowanych żołnierzy z Tczewa w liczbie 150 osób, uwolniła swoich towarzyszy przetrzymywanych w gdańskich aresztach. Rada, jak podobne organizacje w Niemczech rozwiązała się na wiosnę 1919 r. W marcu aresztowano jej przewodniczącego sierżanta Riegera pod zarzutem oszustwa i sfałszowania dokumentów. Nie wszyscy byli członkowie rady potrafili się pogodzić z ich likwidacją. Sytuację musiały uspokoić jednostki wojskowe Grenzschutzu, ale nie obyło się bez ofiar. W ówczesnej wsi Suchostrzygi doszło do strzelaniny pomiędzy wojskiem a robotnikami, w wyniku której zginął robotnik Nowak z Tczewa. 15 marca z kolei wojskowy patrol zastrzelił robotnika Blocka i ranił rzeźnika Jorka, którzy zaczepiali żołnierzy. Grenzschutz, zwany w ówczesnej prasie również  Heimatschutz, stał oczywiście na straży niemieckiego porządku i był wykorzystywany do zastraszania miejscowych Polaków. Jak donosiła wydawana we Francji gazeta Jeniec Polski z 13 lutego 1919 r.: „Rodakom naszym, którzy w pewnym domu w Tczewie urządzili wiec polski, urządzili Niemcy nieprzyjemną niespodziankę. Cały dom otoczyli niemieccy żołnierze, a wprost  drzwi ustawili karabiny maszynowe i dwie armaty. Drogę do dworca kolejowego zamknęli Niemcy silnym kordonem wojskowym, a przez całą noc niepokoili spokojnych mieszkańców przez urządzanie rewizji w mieszkaniach prywatnych, przewracając wszystko do góry nogami i zabierając, co miało jakąkolwiek wartość.” (...)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama