Bałagan na hali sprzedażowej, niewyrabianie norm na stanowisku, za długie przerwy podczas prac fizycznych - to powody rzekomego rugania zatrudnionych przez główną kierownik sklepu. Według relacji jeszcze do niedawna zatrudnionej w markecie, kobiety obciążanie są nierealnymi do wykonania obowiązkami, co było powodem obejścia z pracy, którą ceniła i lubiła.
- Pracowałam cztery lata, znałam się na tym jak mało kto. Byłam doceniania, proponowano mi stanowisko kierownicze, ale odmawiałam, bojąc się, jako matka samotnie wychowująca dziecko, dodatkowych obowiązków. Wszystko skończyło się, ponieważ nie byłam w stanie dłużej tolerować sytuacji panującej w firmie. 27 września ok. godz. 16.00 główna kierowniczka zawołała mnie na rozmowę i powiedziała, że na naszym dziale jest „syf”, np. kurz na asortymencie, który jak wiadomo w sklepie budowlanym jest non stop. Powiedziałam, że sama tego nie ogarnę, bo na zmianie jestem sama, a oprócz rozkładania towaru muszę jeszcze obsługiwać klientów. Zapytała tylko: nie dasz rady? „Nie” – odpowiedziałam. To wyjdź stąd – taka była jej reakcja. Po pół godziny wręczyła mi wypowiedzenie.
Nie ma chętnych
Tczewianka opisuje złe relacje pracowników z główną kierownik, która według niej traktuje podwładnych przedmiotowo i bez wyrozumiałości. Nie boi używać słowa mobbing. W związku z tym złożyła zawiadomienie do Okręgowego Inspektoratu Pracy w Gdańsku.
- Nie ma chętnych do pracy w tym sklepie. Rotacja jest ogromna, a na drzwiach ciągle wisi kartka z ogłoszeniem o pracę - mówi kobieta. - Poszła fama, że tu nie da się pracować i dziś prezes zbiera tego efekty. (...)